Vanden Plas (2014) – Chronicles Of Immortals: Netherworld (Path 1)

Od Dumasa do Hohlbeina

Wydawałoby się, że panowie z Vanden Plas po wydaniu Christ 0 osiągnęli szczyt swoich kompozycyjnych możliwości. Krążek, luźno oparty o historię Hrabiego Monte Christo Aleksandra Dumasa, został ogłoszony ich opus magnum, które z miejsca wpisało się w progmetalowy kanon. Z czasem album został przemieniony w pełną rozmachu operę, którą niemieccy fani mogli podziwiać w monachijskim teatrze. W konsekwencji, Christ 0 dopełnił bogatą dyskografię Vanden Plas i jednocześnie umocnił ich pozycję w muzycznym światku. Andy Kuntz i spółka sięgnęli (na prośbę samego autora) po cykl powieści fantasy Wolfganga Hohlbeina. Ciężko jest przebić stworzony przez siebie ideał… Czy Netherworld ma szansę mu dorównać?

Kilka lat temu Hohlbein wpadł na pomysł stworzenia rock opery, bazującej na cyklu jego powieści Die Chronik der Unsterblichen (Kronika nieśmiertelnych). Autor zaprosił do współpracy chłopaków z Vanden Plas, którzy skomponowali muzyczną oprawę do jego sztuki. Efektem ich pracy był spektakl Blutnacht, który – po raz pierwszy – został wystawiony w styczniu 2012 roku, na deskach teatru Pfalztheater w Kaiserslautern. Przedstawienie okazało się ogromnym sukcesem, a Vanden Plas – nie spoczywając na laurach – wydał nowy materiał, będący pierwszym aktem tej rock opery.

Głównym bohaterem Chronicles Of Immortals jest Andrej Delany – wampir, który zostaje wplątany w walkę między Niebem, a Ciemnością. Towarzyszy mu Abu Dun – „czarnoskóry olbrzym”, również dotknięty piętnem nieśmiertelności. Andrej, poszukując istoty własnej egzystencji, natrafia na boginię Meruhe, która proponuje mu miejsce u jej boku. Niestety, by osiągnąć prawdziwą nieśmiertelność, musi poświęcić każdą cząstkę siebie, w tym swoją miłość – Marię. Jaką decyzję podejmie Andrej? Tego zapewne dowiemy się po premierze drugiej ścieżki Kronik nieśmiertelnych.

Vanden Plas nie byłby sobą, gdyby nie przygotował, charakterystycznej dla swojego stylu, oprawy muzycznej. Panowie od zawsze stawiali na rozmach w swoich wydawnictwach i tak też jest w przypadku Netherworld. Pierwszą wizję rozpoczynają wyniosłe, symfoniczne partie, które szybko stają się tłem dla narratora opowieści – Dave’a Essera. Po zarysowaniu historii, w akompaniamencie gitar i pianina, wyłania się głos Andy’ego Kuntza. Kolejnymi utworami są The Black Knight oraz Godmaker – obydwa zachowane w klasycznym, progmetalowym duchu (świetny riff w Drugiej wizji), ale nie stroniące od wzniosłych partii symfonicznych. Dalej czeka na nas Misery Affection Prelude oraz A Ghost Requiem, utrzymane już w spokojniejszej tonacji. Obydwie wizje powalają atmosferą, gdzie szczególnie wyróżnia się ta druga – wspierana przez chór oraz nostalgiczny wokal Julii Steingass. New Vampyre to popis klawiszowo-gitarowego duetu w postaci Güntera Werno oraz Stephana Lilla, z uwzględnieniem rewelacyjnych partii solowych. W podobnej atmosferze utrzymany jest The King and the Children of Lost World, w którym (ponownie) pierwsze skrzypce grają agresywne riffy oraz instrumentalne ewolucje. Na Misery Affection powracamy do tematu znanego z Czwartej wizji. To najbardziej emocjonalna część krążka, którą podkreślają piękne, klawiszowe akordy oraz wokale Andy’ego Kuntza i Julii Steingass. Soul Alliance to zdecydowanie najmocniejszy punkt albumu. Utwór nie tylko targa emocjami, ale pokazuje też niesamowitą formę muzyków, którzy za pomocą melodii starają się oddać istotę wewnętrznych rozterek bohaterów. Wychodzi im to po mistrzowsku! Pierwszy akt wieńczy Inside – agresywny w swoim założeniu, ale niezwykle subtelny pod kątem melodycznym, co doskonale podkreśla chór w punkcie kulminacyjnym.

Mamy do czynienia z dziełem, które jest godną adaptacją serii Wolfganga Hohlbeina. Vanden Plas z ogromną dbałością przeniósł historię książki na muzyczne płaszczyzny, nie pomijając przy tym bohaterów, najważniejszych wątków, a także samego nastroju powieści. Nie znajdziemy tu żadnego zakłamania, czy przekombinowanych wizji. Grupa – z charakterystycznym dla siebie rozmachem – nagrała kolejny, fantastyczny album, nie tracąc przy tym swojej muzycznej tożsamości. To, co zawsze odróżniało Vanden Plas od innych, progmetalowych formacji, to umiejętność opowiadania historii. Zarówno w Christ 0, jak i Netherworld, muzycy posłużyli się literackim pierwowzorem, jednak to właśnie cykl Hohlbeina – w ujęciu rock opery – wypada nieco lepiej. Fakt, historia jest uogólniona, ale przeniesienie tak rozbudowanej serii (15 tomów!) na język muzyki jest nie lada sztuką, a Kroniki nieśmiertelnych w takiej formie prezentują się znakomicie!

Netherworld to dopracowany krążek w klasycznym, progmetalowym duchu. Trochę tu popisów i metalowej agresji, ale nie zabrakło też patetycznych melodii, wielokrotnie podkreślanych przez symfoniczne tło. To po prostu stary, dobry Vanden Plas, który na naszych oczach wyciąga kolejnego asa z rękawa. Poza tym, warto zwrócić uwagę na spójność samego materiału. Żaden utwór na płycie nie przekracza dziesięciu minut i – co najistotniejsze – każdy z nich utrzymany jest w podobnym nastroju. Nie oznacza to jednak, że album nie ma zapadających w pamięć fragmentów. Wręcz przeciwnie! Wystarczy wspomnieć o chórze śpiewającym „Kyrie eleyson” w A Ghost Requiem, czy punkcie kulminacyjnym Inside – istna magia!

No i znalazłem się – podobnie jak główny bohater Chronicles Of Immortals – pośrodku konfliktu. Netherworld to wspaniały krążek, który w zestawieniu ze zbliżającym się, drugim aktem (premiera planowana jest na 6 listopada) ma szansę stać się opus magnum w dyskografii Vanden Plas. Niestety, dopóki nie poznam dalszych losów Andreja, nie jestem w stanie stwierdzić, które wydawnictwo okaże się ich „dziełem kompletnym”. Na tę chwilę pozostaję wierny zasłużonemu Christ 0, ale być może – po premierze Drugiej ścieżki – upadnę przed obliczem Nieśmiertelnego i oddam mu należyty hołd.

Łukasz Jakubiak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.