Al Di Meola jest jednym z tych artystów, którzy już nic nie muszą. Dla współczesnego jazzu (i nie tylko) zrobił już niebywale dużo i może spokojnie realizować to, czego tylko mu się zachce. No właśnie… Wydaje się, że w działalności twórczej czy też artystycznej [jak zwał tak zwał, czytajcie jak chcecie – przyp. aut.] „może” pozwala osiągnąć bardzo wiele, często znacznie więcej niż „musi”. Koncert w warszawskim teatrze Palladium odbył się w ramach trasy promującej wydaną zimą tego roku płytę Opus, jednak z tejże płyty w setliście pojawiły się raptem 4 utwory. Dorzucił do tego pojedyncze kompozycje z: Elegant Gypsy, The Grande Passion, Consequence Of Chaos, Pursuit Of Radical Rhapsody oraz covery Astora Piazzolli i The Beatles. To oznacza, że z najbardziej klasycznych już albumów wydanych w latach 70. i 80. Al zagrał raptem 1 (słownie: jedną) kompozycję i dwie z lat 90. Pozostałe z kolei, zostały wykonane w zupełnie innych aranżacjach, przede wszystkim bez perkusji i instrumentów klawiszowych, za to z akordeonem. W ten sposób nabrały one innego, równie interesującego wymiaru…
Di Meoli na scenie towarzyszyli: Fausto Becalossi (akordeon, wokalizy) i Kevin Seddiki (gitara akustyczna) oraz na bisach Adam Palma (gitara akustyczna).
Marek J. Śmietański
PS. Dziękujemy firmie Ko-Art za akredytację foto.