Lato, jesień, zima … Niewiosna
Gdybym miał wymienić najbardziej wyczekiwane przeze mnie płyty 2019 w roku, to zdecydowanie zaliczyłbym do nich najnowszy album Blindead. Dlaczego? To jeden z najciekawszych zespołów na rodzimej scenie, który pojawił się w ostatnich dwudziestu latach. Zespół ten zawsze podążał swoją drogą, wypracowując na przestrzeni lat charakterystyczne brzmienie, a co najważniejsze potrafił wyjść ze strefy komfortu, tworząc płyty nie idące w parze z panującymi trendami. Problem w tym, że ostatnie lata dla Blindead nie były łaskawe. Strata fantastycznego wokalisty jakim jest Patryk Zwoliński, którego głos był jednym z elementów stanowiących o sile zespołu, niezbyt dobrze przyjęty przez fanów ostatni album Ascension oraz dalsze roszady w składzie, w wyniku których w zespole zostali tylko Mateusz Śmierzchalski, Konrad Ciesielski i Bartosz Hervy, sprawiły, że coraz częściej zaczęły pojawiać się pytania dotyczące przyszłości zespołu. Wiele zamieszania wprowadzały informacje od samych muzyków, z których wynikało, że od strony artystycznej Ascension było definitywnym zamknięciem pewnego rozdziału w twórczości zespołu, co sugerowało, że nowa płyta będzie zupełnie inna od poprzednich. Pytanie tylko jaka? Oliwy do ognia dodały pojawiające się plotki (oficjalnie potwierdzone na chwilę przed premierą), że funkcję wokalisty na płycie obejmie Nihil, jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci obecnej sceny black metalowej. Nihil, znany między innymi z Furii, dla jednych jest bogiem, poetą objawionym, a dla innych przerysowaną postacią i grafomanem. Fakt, że to on będzie odpowiedzialny za teksty, które w przypadku Blindead po raz pierwszy będą po polsku, a także jego udział w tworzeniu muzyki, sprawiły, że ilość znaków zapytania uległa tylko zwiększeniu.
Jak zatem prezentuje się Niewiosna?
Tym razem nie zacznę od muzyki. Uwagę przykuwa okładka. Pamiętam z czasów szkolnych – dawno, dawno temu, jeszcze w innym systemie, gdy wódka i papierosy były na kartki – w podręczniku od plastyki, w którym podobno prezentowano same wartościowe dzieła sztuki, przykuł moją uwagę i pozostał w pamięci obraz o nazwie Czarny kwadrat na białym tle Kazimierza Malewicza. Nie przemawia do mnie ta forma sztuki, dlatego też kunsztu artysty nie doceniłem, ale gdy pierwszy raz zobaczyłem okładkę Niewiosny od razu wróciły wspomnienia. Tym razem mam przed oczami czerwony kwadrat na czarnym tle, tyle że w centralnym punkcie zamieszczono czarno białe coś, czego nie potrafię do końca zinterpretować (jestem przekonany, że w galerii sztuki nowoczesnej znalazłoby się grono, które pewno nadałoby sens temu dziełu). Co ciekawe, okładka w pełni oddaje charakter płyty, która zawiera w sobie prostotę, surowość, coś hipnotyzującego, a zarazem momentami totalnie nie zrozumiałego, wręcz odrzucającego.
Od strony tekstowej Nihil odpłynął w krainę, która momentami jest mi obca. Trzeba przyznać, że w utworach Niewiosna, Niepowodzenie czy Potwór się rodzi całkiem sympatycznie zabawił się słowem, tworząc swoistą grę opartą na skojarzeniach. Nie da się tego już powiedzieć o utworze Ani lekkomyślnie, ani bezboleśnie (zresztą przez ten utwór nie przechodzi się bezboleśnie), zaś Wiosna trąci mi już grafomanią. Niestety wokalnie Nihil nie jest wstanie dorównać Patrykowi Zwolińskiemu, czy Piotrkowi Piezie. Oczywiście mam świadomość, że skoro zespół obiera nowy kierunek w swoje twórczości, nie można oczekiwać, że wokalnie będzie kopiował rozwiązania poprzednich wokalistów ale teatralna melorecytacja teksów przez Nihilia momentami bywa irytująca (znowu niestety ta nieszczęsna Wiosna). Swoja drogą ciekaw jestem jak wyglądać będą koncerty? Czy Blindead nawiąże do starszych utworów, a jeśli tak to jak na nich wokalnie będzie prezentować się Nihil?
Od strony muzycznej Blindead przestał tworzyć utwory w klasycznym ich rozumieniu. To już nie są lekkie i przyjemne melodie jak na Absence czy Ascension, które z przyjemnością można zanucić pod prysznicem. To płyta momentami pełna niepokoju, brzmiąca surowo, pozbawiona zbędnych ozdobników. Niewiosna i Niepowodzenie to utwory utrzymane w klimatach „transowch”. Długie, wolno rozwijające się, w których rytm nadają gitary i perkusja. Przestrzeń dźwiękową, która w ten sposób powstaje wypełniają klawisze i sample. O dziwo przyjemnie słucha się ich podczas jazdy samochodem. Nie da się tego jednak powiedzieć o kolejnym utworze Potwór się rodzi. Choć początek utworu brzmi intrygująco, to z czasem zaczyna się dłużyć, by pod koniec totalnie zamęczyć słuchacza. Hipnotyczne wizje tworzone za pomocą dźwięków, przeradzają się w totalną psychodelię, ukazując obraz wręcz przejaskrawiony, a nakładające się na końcu dźwięki sprawiają wrażenie bezsensownego chaosu, niepotrzebnie przeciągającego się w nieskończoność. Ani lekkomyślnie ani bezboleśnie to z kolei kompozycja przesiąknięta klimatem industrialu lat 90. Czy było lekkomyślnie? Nie wiem. Czy było bezboleśnie? Nie. Jest mocno, ciężko ale o dziwo może się podobać. Niestety, kończąca Wiosna to najsłabsza kompozycja na płycie. Z jednej strony jest wytchnieniem po dość mocnym Ani lekkomyślnie (…), z drugiej jednak – jest nijaka. Uczucie rozczarowania potęguje tekst, o którym nie będę się specjalnie rozwodził.
Jak określić Niewiosnę jako całość? Ciężko mi jednoznacznie ocenić ten album. To płyta o wielu twarzach. Posiada ona momenty, które chce się odtwarzać w nieskończoność ale i są takie, o których chciałoby się zapomnieć. Niestety są też dłużyzny, totalnie nużące, zbędne, które może nie miałyby miejsca, gdyby zespół poświęcił trochę więcej czasu na komponowanie. Z drugiej strony, jeżeli przyjmiemy, że Niewiosna jest początkiem czegoś nowego, to trzeba przyznać, że Blindead mnie zaciekawił. Czekam w jakim kierunku podąży zespół i przede wszystkim jak będzie prezentować się materiał na żywo.
Radosław Szatkowski