Już na początku października przyjeżdża do Polski Nancy Vieira, przez wielu uznawana za największą i najwierniejszą kontynuatorkę kobowerdyjskich pieśni spod znaku Cesarii Evora. Nie naśladowczyni, a wielka artystka dbająca o spuściznę swego kraju i popularyzująca ją na całym świecie. Przyjeżdża do nas ze swoją nową muzyką pochodzącą z najnowszej płyty Manha Florida, ale i z największymi przebojami z poprzednich płyt, znanymi polskim słuchaczom z audycji radiowych i płyt Siesta oraz bywalcom Gdańsk LOTOS Siesta Festival w Gdańsku.
Maciej Farski: Nancy, zagrasz w październiku sześć koncertów w Polsce podczas tegorocznej trasy. To będzie Twoja pierwsza wizyta w naszym kraju?
Nancy Vieira: Och nie, październikowa trasa jest już moją czwartą wizytą w Waszym pięknym kraju. Występowałam w Warszawie w 2012 roku w Teatrze Studio, na wspaniałym Siesta Festival w 2014, który był dla mnie wielkim przeżyciem, a i dał ogromny impuls mojej karierze w Polsce i zaowocował trasą koncertową dwa lata później.
Zasadne więc będzie pytanie: co myślisz o polskiej publiczności?
Mam przemiłe doświadczenia i jestem bardzo szczęśliwa, że już wkrótce będę mogła spotkać się z polską publicznością. Jesteście tacy uprzejmi, taktowni, ciepli…
Masz jakieś szczególne powiązania z Polską? Coś Cię z nią wiąże?
Cóż, mam w Polsce dwóch wspaniałych przyjaciół, są to mój manager, Piotr Łyszkiewicz i Marcin Kydryński, który po raz kolejny będzie gospodarzem moich spotkań z polską publicznością.
Jak opiszesz muzykę, którą tworzysz i przedstawiasz publiczności na całym świecie?
Gram tradycyjną muzykę z Wysp Zielonego Przylądka. To jest jak dziedzictwo: część wyniosłam z rodzinnego domu, a więcej z muzyki, sztuki kabowerdyjskich artystów, repertuaru, który cały czas jest żywy na Wyspach, bo muzyka jest dla nas ważną częścią życia, częścią każdego dnia. To muzyka, która wyraża miłość, radość życia. To również melancholia i smutek wynikający z fizycznej rozłąki z krajem, przyjaciółmi, rodziną, osobami, które kocham. I kiedy śpiewam, to szukam piękna i prostoty w melodiach dla oddania czystości prostych, ważnych rzeczy i uczuć, tak, by muzyka trafiała do ludzi.
Co jest charakterystyczne dla muzyki kabowerdyjskiej?
Rozmawiamy o muzyce z afrykańskich wysp na Oceanie Atlantyckim. Tak jak ludzie je zamieszkujący, tak i nasza muzyka jest mieszanką tego, co przybyło do nas z Afryki, Europy, z Brazylii. To muzyka otwarta i kosmopolityczna, a jednocześnie zachowująca swój niepowtarzalny, wyjątkowy charakter, własną tożsamość. Dobrze wyraża to mnogość naszych rytmów i stylów – morny, coladeiry, funany, batuki, i jeszcze trochę innych.
Ludzie na całym świecie kojarzą Wyspy Zielonego Przylądka przede wszystkim z Cesarią Evora. Czy ona również wpłynęła na Twoją muzykę?
Cesaria nie tylko wpłynęła na moją muzykę, ale miała wpływ także na mnie samą! Ona jest inspiracją jako piosenkarka, jako kobieta, przez dziesięciolecia pracowała z tym samym zespołem, z którym ja również czasem występuję: z muzykami, inżynierami dźwięku, managerami trasy koncertowej. Słucham wielu ich opowieści o ich życiu w drodze z nią, o pokorze, ofiarności, osobistej prostocie. No i ten jej niepowtarzalny głos i interpretacja morny i coladeiry… Dla mnie słuchanie Cesarii jest jak przyjazd do rodzinnego domu – jej głos jest brzmieniem mojego kraju. Najpiękniejszy dźwięk, jakiego mogę słuchać…
Jakie są Twoje związki z Cesarią?
Śpiewam morny i coladeiry, te same tradycyjne gatunki, które śpiewała Cesaria.
Pochodzisz z muzycznej rodziny?
Pomyśleć, że jestem członkiem rodziny, gdzie nie gra się na żadnym instrumencie ? … Mój tata gra na wielu instrumentach, gitarze, cavaquinho, skrzypcach, fortepianie. Tak samo mój dziadek, wujkowie i ciotki, moi bracia… Na Wyspach Zielonego Przylądka bycie częścią muzykującej rodziny nie oznacza bycia częścią rodziny artystów. Muzyka jest naturalną sferą naszego życia.
Piszesz, komponujesz piosenki, które śpiewasz?
Nie bardzo. Do tej pory napisałam tylko dwie. Jedną z nich jest znajdująca się na moim najnowszym albumie Manha Florida [wydanym w marcu 2018 roku – przyp. red.] piosenka o tytule Porto Inseguro, to piosenka miłosna… Ale myślę sobie, że pisanie piosenek nie jest dla mnie tak wielką radością jak ich śpiewanie. Wolę śpiewać, to kocham naprawdę. Jestem interpretatorką i to napawa mnie dumą. Jest tak wielu niesamowitych autorów i kompozytorów na Wyspach, którzy nie są śpiewakami, ja zaś jestem szczęśliwa mogąc prezentować ich piosenki, a także piosenki tych wielkich twórców jak Teofilo Chantre czy Mario Lucio.
Podczas zbliżających się koncertów zaprezentujesz piosenki ze wszystkich swoich albumów czy tylko te ostatnie? Będzie to przecież okazja do przedstawienia polskiej publiczności utworów z Twojego najnowszego krążka.
Tak, to prawda, przedstawię piosenki z wielu albumów, a nawet i te, których jeszcze nie nagrałam, a które bardzo kocham. I oczywiście jestem ogromnie szczęśliwa mogąc przedstawić w Polsce swoje najnowsze utwory z Manha Florida.
Do zobaczenia zatem na koncertach w Gdańsku, Toruniu, Warszawie, Sieradzu, Katowicach i Zielonej Górze, które już od 8 października.
Rozmawiał: Maciej Farski
PS. Zdjęcia z koncertu z łódzkiej Wytwórni można obejrzeć tu (październik 2016).