Motywy literackie i ich realizacje w polskich piosenkach rockowych – prawda, wina, sztuka

Literatura od swoich początków, podobnie zresztą jak każda sztuka, operuje bazą stałych, choć oczywiście ewoluujących z biegiem czasu, motywów. Rock, jako gałąź kultury popularnej, czerpie z tych odwiecznych problematyk pełnymi garściami. Teksty utworów rockowych sięgają po wszelkie możliwe tematy – nie tylko te, które kojarzą się ze stereotypowym wizerunkiem rockmana i rock’n’rollowego stylu życia. Naturalnie, bez najmniejszego wysiłku odnaleźć można masę utworów, opisujących nocne eskapady alkoholowe, narkotykowe odloty, ewentualnie – eufemistycznie rzecz ujmując – miłosne podboje. Druga strona lustra ukazuje jednak inne oblicze rocka, rocka refleksyjnego, któremu nie straszne rozważania nad prawdą i winą, dzieciństwem lub przemijaniem.

Z prawdą pogrywał – i nie będzie to wielkim zaskoczeniem – Grzegorz Ciechowski.  W piosence „Józef K.”, podobnie jak w kilku utworach wspomnianych w rozdziale drugim („Lawa”, „Mass Media” TSA), pojawia się wątek niegodnych zaufania nadawców. Wokalista Republiki rozwija oszczędną w słowach „Lawę” i wmontowuje w tekst tytułowego kafkowskiego bohatera. Przeciwności losu, z jakimi musi zmierzyć się Józef w wersji Ciechowskiego, są bliźniaczo podobne do problemów, z którymi zmagał się na kartach „Procesu”. Republikańska wersja Józefowego żywota jest ironiczna i komiczna zarazem:

Dziś znów w gazecie czytam
że ukradłem w sklepie misia
a wczoraj na okładce
moje zdjęcie kiedy gwałcę

(…)

i choć wyroku nie mam
sama się buduje cela
i choć nie jestem skuty
proszę nie patrz na me buty
to zwykłe pomówienie
a wyrok jest i żyje[1]

Już bez ironii i choćby cienia humoru Marek Piekarczyk wyśpiewywał słowa piosenki „Spóźnione pytania”. Przejmujący głos wyraża zaniepokojenie, a może nawet przerażenie, fałszem, który dominuje w relacjach międzyludzkich:

Już każdy kłamie nawet w snach 
W marzeniach oszukuje… 
W świecie gdzie nawet prawdy cień 
Rani lub zabija 
Kłamstwo potrzebne nam, 
Jak chleb…[2]

Zupełnie inaczej do kwestii występków i winy podchodzi podmiot liryczny „Grzesznika” Kultu. W tym przypadku złe uczynki, nie tylko go nie martwią, ale wręcz stanowią jedyną możliwą ścieżkę, którą warto podążać. Z jego słów przebija olbrzymia pycha. Trzeba jednak przyznać, że pozostaje on świadomy, iż jego postępowanie nie jest praworządne:

By włożyć Ci obrączkę na palec 
Spowiednika okłamałem 
Potem skopałem Olafa z Berlina 
Ledwo się na nogach utrzymał 

(…)

Ja, ja, ja jestem grzesznikiem i o tym wiem 
O tym wiem, że jestem grzesznikiem[3]

Swoje winy akceptowała także Agnieszka Chylińska w przeboju z 2004 roku, ale nie szczyciła się nimi tak jak Kazik. Jej wykroczenia miały jednak być na tyle powszechne, aby mógł je zauważyć u siebie także odbiorca wypowiedzi osoby mówiącej w tym utworze:

Ja znów kogoś gryzę. 
Ja kogoś obrażam. 
Niegrzeczna i grzeszna, tak. 

Bo kiedy tylko staję się 
Zbyt ludzka niż byś tego chciał,
Wtedy oto widzisz, że 
Jesteś tak jak ja.

Nie jest źle. Ja jestem winna.
Dobrze jest. Zawsze będę winna.[4]

W role odpowiedzialnych za swoje grzechy wcielają się także podmioty „Piosenki kata” Obywatela G.C. oraz „Judy” łódzkiej grupy Normalsi. Osoba wykreowana przez Ciechowskiego opowiada o dramatycznych trudnościach, związanych z byciem katem, skupiając się przy tym na niezwykłej odpowiedzialności, ale i traumie, której pełnienie tej funkcji ze sobą niesie:

nienawidzę swoich czarnych garniturów
rękawiczek masek z których patrzy śmierć
nawet kiedy w nocy żonę swą przytulam
boję się mą dłonią dotknąć szyi jej

ktoś musi katem
ktoś musi katem być
ja tylko pragnę
abyś nie musiał to być ty

(…)

cenzor ścina swoją gilotyną słowa
a skazańcom głowy błogosławi kat TAK!
każdy inny na mym miejscu by zwariował
to już lepiej chyba niech to będę JA![5]

Innym wątkiem, o którego poruszanie muzyków, nie podejrzewa zwykle „niedzielny słuchacz”, jest kwestia autotematyczna, a więc rozważania o tworzeniu, czy też byciu artystą. I choć nie jest to temat popularny, to kilka głosów w tej sprawie, godnych jest przytoczenia. Najwięcej do powiedzenia mają Grzegorz Ciechowski, Kora Jackowska i Piotr Rogucki. Niezwykle refleksyjnie do samej natury słów i ich wykorzystywania podchodzi lider Republiki. W strofach „Umarłych słów” oddaje im swoisty hołd:

Urządzam pogrzeb wam,
umarłe słowa,
i z waszych martwych ciał
układam jeszcze kilka zdań.

(…)

Zachowujecie blask,
umarłe słowa.
Wciąż wyglądacie jak,
wypowiadane pierwszy raz.[6]

O słowach jako werbalnych przekaźnikach emocji, śpiewa – sensualna jak zawsze – Kora. Zdaje sobie przy tym sprawę, że nie są one nigdy pośrednikiem idealnym. Zawsze coś w nich ginie, lecz mimo to, nie potrafimy się bez nich obejść:

Wołam cię słowem, które pamięć znaczy 
Wołam cię słowem, co w serce się wżera
(…)

Co znaczą te słowa 
One nic nie znaczą 
Ale naszą miłość 
I smutek tłumaczą[7]

Ciekawe podejście do samego tworzenia, sztuki i jej użycia prezentuje Coma. W ich dorobku znaleźć można teksty głoszące śmierć poezji – Poeci umierają w grobach strof[8], ale także te doceniające wartość sztuki, uznające ją za niezbędny ludzkości nośnik wartości i być może najlepsze, co możemy po sobie zostawić. Tę waloryzację przytłacza jednak nietrwałość poezji i grożące jej zapomnienie:

Lecz cóż gdyby nie wiersz, mimo jego marnej trwałości
Ile byłoby mnie? Lub o ile by mniej? O ile by mniej?
Lecz cóż, gdyby nie wiersz, jaki dowód przeszłości?
Ile byłoby mnie? Lub o ile by mniej? O ile by mniej?

Nagłe objawienia – Bursa, Miłosz, Lem
Jutro nie zostanie po nich cień
Fraza na rozstanie, jakiś łzawy wers
Jutro nie zostanie po nich najmarniejszy cień[9]

I choć ze słów Roguckiego przebija silna obawa o przyszłość piękna, to nie lamentuje, lecz godzi się z taką sytuacją, akceptuje nieubłaganą przemianę, z którą świat musi się zmierzyć:

jutro, gdy zabraknie poezji
jutro, zimne słońce nauki zmrozi krew
jutro, przestaniemy być piękni
jutro, lecz dzisiaj ostatni chwalmy dzień!

Świadkowie schyłku czasu,
królestwa wiecznych chłopców.
Wszystko, co po nas przyjdzie niechybnie
na pewno będzie dobre, ale brzydkie.[10]

 

 

 

Artykuł jest częścią cyklu „Poetyckość i zaangażowanie w tekstach polskich piosenek rockowych”, który został oparty o pracę magisterską pod tym samym tytułem, napisaną przez Adama Śmietańskiego na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego pod opieką profesora Stanisława Bryndzy-Stabro.

Dotychczas w ramach cyklu ukazały się:

Muzyka lekiem na całe zło – lata 80.

Muzyka lekiem na całe zło – 2010+

[1] Republika, Józef K.Republika Marzeń, 1995.

[2] TSA, Spóźnione pytaniaProceder, 2004.

[3] Kult, GrzesznikOstateczny krach systemu korporacji, 1998.

[4] Chylińska, WinnaWinna, 2004.

[5] Obywatel G.C., Piosenka kataTak! Tak!, 1988.

[6] Obywatel G.C., Umarłe słowa, Tak! Tak!, 1988.

[7] Maanam, Co znaczą te słowa, Derwisz i anioł, 1991.

[8] Coma, Pierwsze wyjście z mroku, Pierwsze wyjście z mroku, 2004.

[9] Coma, Jutro, Czerwony album, 2011.

[10] Coma, Świadkowie schyłku czasu królestwa wiecznych chłopców, Hipertrofia, 2008.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.