Siedem śmiertelnych grzechów, siedem dróg do zwycięstwa,
siedem diabelskich ścieżek do nieba…*
ALAN MORSE – amerykański gitarzysta i wokalista, w 1992 roku wraz z bratem Nealem założył Spock’s Beard czyli jeden z bardziej znanych zespołów progrockowych na przełomie XX i XXI wieku. Miał udział w nagraniu wszystkich studyjnych i koncertowych płyt swojej grupy [13 albumów studyjnych wydanych w latach 1995-2018 – przyp. red.]. Ponadto, współpracował nie tylko z innymi wykonawcami z kręgu rocka progresywnego takimi jak Ryo Okumoto (klawiszowiec Spock’s Beard), zespół Cryptic Vision czy jego brat Neal Morse, ale również i artystami reprezentującymi inne gatunki, np. folk‑rockowym duetem Chad & Jeremy. Oprócz tego, wydał płytę solową z muzyką instrumentalną.
Na pewno nie chcę pytać, którą ‘swoją’ płytę uważasz za najlepszą ani o płyty, które Cię zainspirowały. Nie zapytam również o płytę na imprezę ani na romantyczny wieczór 😉
Album, który zabrałbyś na bezludną wyspę (zaczynamy raczej dość tradycyjnie, tak na rozgrzewkę) …
David Bowie Aladdin Sane (1973)
Muszę wskazać Aladdin Sane Davida Bowiego z 1973 roku. To jest moja ulubiona płyta, głównie dlatego że gra Mike’a Ronsona na gitarze jest na niej niesamowita.
Album, który mógłbyś sobie zaserwować jako przysłowiową poranną kawę (małe przebudzenie, choć jednak nie trzęsienie ziemi, ale emocje powinny rosnąć) …
Cóż, ja nie słucham dużo muzyki, szczególnie rano. Ale pamiętam pewne śniadanie, które jadłem w sekwojowym lesie w Big Sur (naprawdę piękna część Kalifornii) i słuchałem Wagnera, szwendając się między drzewami. To był fajny sposób, aby się dobudzić!
Album, w którego nagraniu miałeś swój udział, jednak po który sięgnąłbyś w ostatniej kolejności (żeby całość nie wypadła za słodko)…
Spock’s Beard Brief Nocturnes and Dreamless Sleep (2013)
To trudne pytanie, może, nasz ostatni album [z 2013 roku, obecnie już trzeci od końca, bo po przesłuchanie grupa Spock’s Beard wydała już 2 płyty studyjne – przyp. red.]. Jestem dumny z tego, jaki efekt osiągnęliśmy. Jednak niektóre części wciąż doprowadzają mnie do płaczu…
Album, z gatunku tych niedoścignionych ideałów, w ponownym nagraniu którego wziąłbyś udział bez zastanowienia (takie płytowe Marchewkowe pole czyli wszystko się może zdarzyć) …
The Mahavishnu Orchestra with John McLaughlin Inner Mounting Flame (1971)
Byłoby zabawnie zagrać na takiej płycie. Albo cokolwiek Charliego Parkera, on był największy!
Album, którego nie chciałeś słuchać wczoraj, ale chętnie posłuchasz jutro (szczerze wyznaję winy swoje) …
Nic mi nie przychodzi do głowy…
Album, który w szczególny sposób Cię zaskoczył („Zdziwienie, zaskoczenie to początek zrozumienia. To specyficzny i ekskluzywny sport i luksus intelektualistów.”**) …
The Beatles Revolver (1966) & Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band (1967)
Nie znam niczego innego niż Revolver The Beatles, to był taki ich odlot. Albo oczywiście ‘Sierżant Pieprz’, ta płyta rzuca na kolana!
(na koniec możesz pofantazjować, ile dusza zapragnie) Album marzeń nagrałbyś z …
Jimi Hendrix spotyka Charliego Parkera! Chciałbym być razem z nimi w jednym pomieszczeniu, żeby zobaczyć, co tych dwóch maniaków wymyśliłoby razem!
Przesłuchiwał: Marek J. Śmietański
*) Parafraza początku utworu Moonchild Iron Maiden z płyty Seventh Son of A Seventh Son (1988);
**) Cytat z Buntu mas (1929) hiszpańskiego filozofa i pisarza Jose Ortegi y Gasseta.
Inne wywiady z cyklu Musical Testimony można znaleźć tutaj.