Dzień dobry, a może dobry wieczór…
Jubileuszowa 10. edycja Gdańsk Lotos Siesta Festival tradycyjnie powinna odbyć się w kwietniu 2020 roku, jednak z wiadomych powodów została przełożona na wrzesień. Festiwal od 2011 roku gości w stolicy Pomorza z inicjatywy jego dyrektora artystycznego – Marcina Kydryńskiego. Jesienną odsłonę imprezy zainaugurował niemiecki gitarzysta Joscho Stephan, określany mianem spadkobiercy Django Reinhardta. Niestety, we wtorek rozpoczynający wrześniową imprezę nie udało mi się dotrzeć do Starego Maneżu na występ muzyka nazywanego najszybszym gitarzystą świata.
Stary Maneż to klub, który zawsze z radością odwiedzam, bo i akustykę ma znakomitą, i oświetleniowcy znają swój fach doskonale, a na dodatek całkiem przyzwoicie tam karmią. Weekendową odsłonę Siesta Festivalu, właśnie w Starym Maneżu, rozpoczął – mieszkający w Portugalii, a urodzony w Angoli – Fernando Correira, który występuje na scenie jako Yami. Do niedawna grywał jako instrumentalista przede wszystkim z wieloma artystami z różnych krajów, ale zawsze poruszając się w kręgu muzyki fado, samby, muzyki kabowerdyjskiej, a nawet funky.
Sobotni Koncert Yamiego w Starym Maneżu miał dwa odmienne oblicza. Po stronie widowni zauważalna była niestety dość niska frekwencja, między innymi dlatego że wiele osób wolało wybrać się na wieczorny występ Angolczyka w Filharmonii Bałtyckiej, znajdującej się w ścisłym centrum miasta. Za to na scenie – nieskrywana radość czterech muzyków z długo wyczekiwanej możliwości koncertowania po kilkumiesięcznej przerwie i zabawa, do której publiczność była niezwykle szczerze zachęcana. W swoich zapowiedziach Yami wiele mówił o dawnych, spokojnych czasach, wspominając nawet Annę Marię Jopek, z którą przed laty miał okazję współpracować…
Yami zebrał muzyków, kilka utworów zaaranżował, w kilku zaśpiewał, ale przede wszystkim na płycie Sobremesa Anny Marii Jopek zagrał na basie. Utwór Kananga Do Amor czyli Wyznanie miłości oryginalnie napisał dla swojej żony, co jednak nie przeszkodziło, żeby pojawił się na płycie polskiej wokalistki.
Na zdjęciach można zobaczyć jak wiele radości przesympatycznemu basiście z Angoli sprawił występ w Starym Maneżu. Oprócz starszych piosenek zagrał również kilka z ostatniej płyty solowej…
Piosenka Se o Mundo Acabar Amanhã, która znalazła się na płycie Casa wydanej niespełna rok przed pandemią, ma niezwykle znaczący tytuł – po polsku brzmi dosłownie Gdyby świat skończył się jutro…
W festiwalową sobotę zakończyły się natomiast tradycyjne Noce Fado, w których również nie brałem udziału. Koncerty połączone z kolacją z zasady nie są dokumentowane przez zewnętrznych fotografów. W tym roku gwiazdą imprezy przeniesionej do gdańskiej Piwnicy Rajców był Pedro Moutinho, który inaugurował Noce 9 lat temu, podczas pierwszej edycji festiwalu…
I w ten sposób docieramy powoli do najważniejszego koncertu Gdańsk Lotos Siesta Festival, okrzykniętego mianem gali piosenki kabowerdyjskiej. Koncertu, który został powtórzony aż trzykrotnie, aby zadowolić wierną publiczność, czekającą blisko 5 miesięcy na imprezę, na którą niektórzy przyjeżdżają co roku niemal od początku jej istnienia. Koncertu, w którym wzięło udział aż czworo wokalistów i pięciu instrumentalistów. Koncertu zatytułowanego „Tribute to Cesaria Evora”…
Sodade to jedna z najbardziej znanych piosenek z gatunku coladeira, śpiewanych przez Cesarię Evorę. Została napisana w latach 50. XX. wieku, a uzyskała popularność, gdy wokalistka nagrała ją na płytę Miss Perfumado w latach 90.
O Cesarii Evorze, zwanej Bosonogą Diwą, powiedziano już prawdopodobnie wszystko, zatem czegokolwiek bym nie napisał, odkrywcze nie będzie. Ale skoro wspominam festiwal, to skupię się na wydarzeniach koncertowych. Wokalistów, którzy w festiwalowy weekend oddali hołd swojej idolce, przedstawię przy pomocy ich własnych piosenek, bo w większości utwory, które zaśpiewali podczas gali dotychczas nie zostały utrwalone na płytach. Tribute’owy koncert po instrumentalnym wstępie, rozpoczęła przeurocza Gwinejka Nancy Vieira, która w Polsce gości dość często.
Piosenka Cigana de Curpin Ligante ukazała się na płycie No Amá, którą Nancy Vieira wydała w roku, gdy festiwal startował.
Gdy publiczność w Filharmonii Bałtyckiej została już zaczarowana głosem Nancy, na scenie pojawił się wulkan energii z Wysp Zielonego Przylądka czyli Elida Almeida. W niedzielę była ubrana w krótką, kanarkową sukienkę i miała czerwone szpilki, których jednak dość szybko się pozbyła, aczkolwiek wcale nie dlatego, żeby naśladować Cesarię…
Mar Sagrado czyli Święte morze to jedna z piosenek z debiutanckiej płyty Elidy Almeidy zatytułowanej Ora Doci Ora Margos (2015).
Zazwyczaj nie wspominam o nagrodach i wyróżnieniach, bo można to sobie dość łatwo wyszukać, ale tym razem złamię tę zasadę. Dlaczego? Bo Cesaria Evora jest pierwszą laureatka nagrody Grammy w kategorii, która istniała tylko przez 8 lat – najlepszy album współczesnej muzyki świata. Dostała ją za płytę Voz d’amor w 2004 roku, mając już w poprzednich latach 5 nominacji w kategorii najlepszy album muzyki świata. Cokolwiek byśmy nie sądzili o tych nagrodach, to mimo wszystko było ważne ukoronowanie kariery dla artystki, która zaczęła śpiewać w portowych barach w wieku lat 16, aby zdobyć środki do życia po kilku latach spędzonych w sierocińcu.
Wróćmy jednak do wydarzeń festiwalowych i głównego koncertu. Wbrew pozorom repertuar Cesarii nie musi być wykonywany jedynie przez kobiety. Tym bardziej, że za sporą jego część jest odpowiedzialny jeden z kabowerdyjskich bardów, który mieszka w Europie od 14 roku życia. Teofilo Chantre napisał m.in. kilka piosenek na wspominane już płyty Miss Perfumado i Voz d’amor, jak również słowa do utworu Ausencia znanego z filmu „Underground” Emira Kusturicy. Jako trzeci na scenie filharmonii pojawił się właśnie Teofilo, który z gitarą akustyczną zaśpiewał kilka piosenek, ponownie tonując nastroje po erupcji wulkanicznej Elidy…
Teofilo Chantre ma na koncie 6 solowych płyt studyjnych, wśród których znajdziemy Azulando (2006). To z niej pochodzi piosenka Bola azul.
Melancholijny występ Teofilo jedynie chwilowo ukoił nastroje publiczności, przygotowując grunt na występ zjawiskowej Lury. Tej samej Lury, którą wybrał słynny hiszpański reżyser Carlos Saura do zaśpiewania piosenki Cesarii w filmie dokumentalnym „Fados” o tradycji fado. Elegancka i romantyczna w każdym calu wpisała się znakomicie w ideę koncertu. To w końcu ją Cesaria Evora nazwała swoją następczynią, choć Lura stara się unikać melancholii swojej mistrzyni..
Ponciana z płyty M’Bem di fora (2006) to jedna z tych piosenek Lury, które są najbardziej zbliżone do twórczości Evory.
Koncert zakończył zestaw piosenek wykonanych przez całą czwórkę wokalistów, którzy byli przeszczęśliwi, że w ten sposób mogli oddać hołd kaboweryjskiej królowej morny. Wiele zdjęć z tego wydarzenia znajdziecie w mojej fotorelacji.
Cabo Verde (1997) to jedna z najbardziej nostalgicznych płyt, które nagrała Cesaria. Z niej właśnie pochodzi piosenka Sangue de Beirona, opowiadająca o utraconym dziewictwie.
W festiwalową niedzielę w gdańskim klubie Parlament dwukrotnie wystąpił muzyk, który na co dzień grywa i nagrywa z muzykami kabowerdyjskimi i który przez 11 lat pracował z Cesarią Evorą. I nagle, w 2019 roku gdzieś w Lizbonie wypatrzyła go Madonna i zaprosiła do udziału w trasie „MadameX” w roli gitarzysty i perkusjonisty. Miroca Paris to człowiek wielu talentów, które jednak poświęca głównie, pracując dla innych artystów. Swoją pierwszą płytę solową – D’Alma – wydał mając dopiero 38 lat, choć karierę muzyczną rozpoczął jako nastolatek…
Wyobraźcie sobie teraz klub muzyczny, w którym stoliki i krzesła są rozstawione pod ścianami i ukryte w głębokim mroku. Na scenę wychodzi Marcin Kydryński, aby zapowiedzieć koncert i widzi kompletnie pusty parkiet przed niewielką sceną. Cała publiczność rozproszyła się po trzech kondygnacjach klubu i w większości zajęła siedzące miejsca. I to wszystko na koncercie, który powinien być radosną fiestą na zakończenie festiwalu. Dopiero po namowie dyrektora artystycznego pod sceną zagościło kilkanaście osób, które z pewnością nie pożałowały swojej decyzji…
Miroca Paris był kolejnym, szczęśliwym z udziału w festiwalu muzykiem, dlatego jako drugą z jego solowej płyty D’Alma wskazałem piosenkę Felicidad czyli Szczęście. Gitarzysta i wokalista robił, co mógł, aby zapewnić publiczność, że pomimo trudnej sytuacji można cieszyć się życiem. Moje zdjęcia z koncertu Miroki w klubie Parlament można obejrzeć w jednej z naszych galerii.
Jubileuszowa edycja Gdańsk Lotos Siesta Festival okazała być w rzeczywistości wyjątkowa, bo z jednej strony – trzeba było poddać się wymogom reżimu sanitarnego i niemożliwe były spotkania z artystami, a z drugiej – wszystkie koncerty odbywały się dwu-, a nawet trzykrotnie. A tak naprawdę, to można powiedzieć, że festiwal trwa nadal, bo nie wszystkie zaplanowane na kwiecień koncerty odbyły się we wrześniu.
Ze względów logistycznych dopiero w listopadzie 2020 w Gdańsku miał pojawić się kameruński multiinstrumentalista Richard Bona z dwoma Kubańczykami – pianistą Alfredo Rodriguezem oraz wokalistą i perkusjonistą Pedrito Martinezem. Niestety znów pandemia pokrzyżowała plany…
Z kolei, powód przełożenia koncertu Andrei Motis był zgoła inny. Hiszpanka została mamą i nie mogła przyjechać do Polski podczas jesiennej edycji. W 2019 roku utalentowana wokalistka i trębaczka wydała świetną płytę pełną latynoskich brzmień, nie odżegnując się jednak od jazzowych korzeni. Osobiście wolę jednak jej poprzedni album, który zawiera mieszankę amerykańskich standardów jazzowych i autorskich kompozycji, pokazujących jak umiejętnie potrafi żonglować gatunkami – bossa novą, bluesem i jazzem.
Autorską kompozycję Chega de Saudade znajdziemy na płycie Emotional Dance (2017), nagranej przez 21-letnią wówczas Andreę Motis.
Z kim się widzę na 11. edycji Gdańsk Lotos Siesta Festival we wrześniu 2021?
Marek J. Śmietański