ARS LATRANS Orchestra – Warszawa, Praga Centrum, 23.10.2022

Niezwykle intensywny muzycznie tydzień zwieńczył występ ARS LATRANS Orchestry. 23 października w sali koncertowej Praga Centrum spragnieni energii i przebojowych kompozycji zostali zaspokojeni. Mimo niedzieli nikt nie poszedł wcześnie spać.

Możliwość koncertowego rozpoczęcia wieczoru dostał Eurodanek. Weryfikacja przyszła stosunkowo szybko: to nie był jego dzień, ale wydaje się, że nie mógł być. Tego wieczoru na Pradze zabrakło publiczności, która mogłaby dobrze odnaleźć się w propozycjach artysty, który po raz pierwszy zaistniał w 2018 roku za sprawą numeru „W Ruchu Cały Czas”. Fani ARS LATRANS Orchestry nie należą raczej do grona pasjonatów muzyki klubowej i rave’ów w stylu lat dziewięćdziesiątych. Tym samym chłodny odbiór setu Eurodanka — zaznaczmy, że dobrze bawiło się raptem parę osób — trudno uznać za zaskoczenie.

Dla tych, którzy mają do nadrobienia bardzo poważne zaległości: ARS LATRANS Orchestra to autorski projekt muzyczny, tworzony specjalnie na organizowany przez krakowskie Stowarzyszenie ARS LATRANS, interdyscyplinarny festiwal sztuki. Każdego roku kolektyw zaprasza do współpracy kilkunastu muzyków, którzy wspólnie komponują utwory inspirowane tematem festiwalu. W zeszłym roku tematem wziętym na tapet była „Sztuka Miłości”, zaś w ostatnich miesiącach motywem przewodnim Orkiestry stał się przełom tysiącleci i towarzyszące mu nastroje. Jak mówią sami twórcy: warstwa muzyczno-liryczna stanowi odzwierciedlenie pewnego procesu przemiany, która dokonywała się w każdym z nas na przełomie lat 90. i dwutysięcznych, w momencie wchodzenia w nieznane, naznaczone obawą, jak i obdarzone cudowną nadzieją na nowe, lepsze jutro w nadchodzącym tysiącleciu.

Właśnie tegoroczna płyta „Y2K” stanowiła trzon pierwszej części setu ARS LATRANS Orchestry. Po budującym klimat „Night Club Drama” przyszedł roztańczony „Charli”. Publiczność szybko załapała, czego będzie świadkiem i nie potrzebowała specjalnych zachęt, aby dopasować swoją dynamikę do kipiącego energią zespołu, który przepłynął przez urokliwy „Po co ten look?” i znów podkręcił tempo w „Jessie”. Chwilę później znów nastąpiło zwolnienie tempa. Odet podziękowała kolegom z zespołu za ostatnie miesiące pracy i zadedykowała im „Adore You”. Liryczność nie miała szansy zdominować sali, bowiem kolejne numery wkręciły niedzielny wieczór na jeszcze wyższe obroty niż dotychczas. „Sorry, wyszłam już” nadepnęło mocniej na pedał gazu, a cover zespołu MGMT „Kids” dopełnił dzieła i rozskakał całą salę.

Zupełnie nowy numer, „Different Tribes”, zaprezentował koko die, zapowiadając jednocześnie nowy singiel i teledysk, który doczekał się już premiery i możecie go zobaczyć tutaj. Pierwszą część setu dopełniło energiczne „Boy$” i balladowe „Soon We’ll Be Gone”. Tym samym publiczność usłyszała wszyściutkie kawałki z albumu „Y2K”, przerywane głównie przeprosinami i podziękowaniami Kuby Jaworskiego, który jednocześnie był pod wrażeniem zachowania publiczności i prosił fanów o wybaczenie (takie szalone rzeczy w niedzielę, gdy następnego dnia trzeba iść do pracy, jak to tak można w ogóle).

Po krótkiej przerwie, której wymagała zmiana stylizacji wszystkich członków zespołu, Orkiestra przeszła do tego, co tygrysy lubią najbardziej, to jest do „Sztuki Miłości” (nie ukrywam, że album z 2021 roku jest mi — z drobnymi wyjątkami — bliższy stylistycznie i bardziej mi się podoba). Zaczęło się od numeru „Królowa Zimy”, chyba najbardziej gitarowego w repertuarze Orkiestry. Potem dwa odrobinę starsze utwory „Sakuran” i „Tokyo” przecięło niezwykle wymowne w swej liryczności „Shoot me”. Nastrój w tym utworze świetnie zbudowała Odet wraz z występującym boso (po zmianie kostiumu na drugą część) Kubą Jaworskim.

Kolejnym mocnym akcentem były „Żebra”. Fani aktywnie uczestniczyli w odśpiewaniu chwytliwego utworu, podczas którego wielokrotnie powraca fraza „To trochę tandetne, że miłość jest ślepa. Nasza miłość jest szpetna”. Całość zwieńczyło spokojne „Nie mów mi”. Lecz żeby nie żegnać publiczności i sceny w zbyt spokojnym nastroju — dla ARS LATRANS Orchestry był to ostatni koncert w tym roku — zespół wrócił na jeszcze jeden bis i ponownie zagrał „Sorry, wyszłam już”. W jeszcze bardziej rozskakanej wersji niż za pierwszym razem.

Miało być Lato na Pradze (koncert przełożono z terminu sierpniowego), wyszła złota polska jesień, choć to także duże niedopatrzenie, jeśli uwzględnić wiek i kwitnący talent członków ARS LATRANS Orchestra. Jedyną porą roku, która powinna przychodzić na myśl, jest w tym przypadku wiosna. Każda kolejna piosenka, zagrana i zaśpiewana z nuklearną energią, jakby wręcz krzyczała ze sceny cytatem z „Wiosny” Tuwima: Tłu­mie, bądź dzi­ki!. I żeby w ramach jednego akapitu wymienić wszystkie astronomiczne pory roku, dodam na zakończenie, że niezmiennie (od pierwszego przesłuchania) moja ulubiona kompozycja Orkiestry to „Królowa Zimy”. Łapcie ich w przyszłym roku, gdzie by nie byli — nie pożałujecie!

Setlista:
  1. Intro
  2. Night Club Drama
  3. Charli
  4. Po co ten look?
  5. Jessie
  6. Adore you
  7. Sorry, wyszłam już
  8. Kids (MGMT cover)
  9. Different Tribes (koko die, nowy singiel)
  10. Boy$
  11. Soon we’ll be gone
  12. Into Your Arms
  13. Królowa Zimy
  14. Sakuran
  15. Shoot Me
  16. Tokyo
  17. Żebra
  18. Nie Mów Mi
  19. Sorry, wyszłam już

ARS LATRANS Orchestra wystąpiła w składzie: Odet (Aleksandra Dąbrowska), Runforrest (Grzegorz Wardęga), dybiński (Nikodem Dybiński), koko die (Konrad Nikiel), Gypsy and the Acid Queen (Kuba Jaworski), Jakub Wojtas, Piotr Wykurz.

PS. Relacja przygotowana dzięki uprzejmości stowarzyszenia ARS LATRANS.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.