Pandemia okazała się bezlitosna również dla post-blackowców z Harakiri for the Sky. Pierwotnie Austriacy mieli wystąpić w Hydrozagadce 28 stycznia 2021 roku. Wówczas towarzyszyć im miały dwie formacje – szwajcarski Schammasch oraz portugalska Gaerea. Niestety, z powodu wysokiej zachorowalności na koronawirusa, organizatorzy trasy postanowili przełożyć europejskie koncerty na następny rok. Ale AD 2022 również okazał się pod tym względem pechowy, więc gig znów został przeniesiony o rok. W konsekwencji Gaerea musiała zrezygnować z uczestnictwa w trasie, a jej miejsce zajęła niemiecka Groza. Tym razem jednak – ku uciesze fanów i organizatorów – koncerty w Hydrozagadce odbyły się zgodnie z planem. I tak 26 stycznia klub nareszcie zanurzył się w dźwiękach nastrojowego black metalu.
GROZA
Niemcom, szczególnie u początków ich kariery, zarzucano papugowanie rodzimej Mgły i w gruncie rzeczy trudno było się z tym nie zgodzić. Niemalże identyczny wizerunek sceniczny, brzmienie skłaniające się w stronę nowoczesnych form black metalu, a na dokładkę nazwa grupy jakże subtelnie nawiązująca do debiutanckiego wydawnictwa Polaków. Nie zmienia to faktu, że w Hydrozagadce Groza zaliczyła naprawdę solidny występ (bo warsztatu nie można im odmówić). Na koncercie wybrzmiał niemalże cały materiał z ostatniego The Redemptive End (poza Nil), z kolei z debiutu można było usłyszeć Ouroboros oraz tytułowy Unified in Void. Ogromnym zaskoczeniem okazało się również nagłośnienie – z dobrze wyodrębnionymi partiami, niezajeżdżające słuchu – oraz klimatyczna oprawa koncertu. Jednakże w scenicznej teatralności musieli ustąpić miejsce…
SCHAMMASCH
Twórczość Schammasch nie była mi wcześniej znana, więc oglądałem ich występ z otwartą głową. Panowie w swojej stylówce na turecki dywan wyglądali jak kolejny wariant Batushki, choć jak się później okazało ich twórczość skłania się w stronę eklektycznych form. Muzycznie Schammasch chętniej uderza w blackmetalową awangardę – chętnie wplata do swojej muzyki elektronikę, sample, orkiestracje, a nawet stonerowe riffy, co doskonale było słychać w numerach pokroju A Paradigm of Beauty, Qadmon’s Heir tudzież ikonicznej Metanoia. Z tak wszechstronnym sekcjami Szwajcarów doskonale poradzili sobie realizatorzy dźwięku, tym bardziej, że ściana dźwięku wydobywająca się z bogatego instrumentarium chwilami była bezwzględna. Grupa na malutkiej scenie Hydrozagadki może i wyglądała karykaturalnie – a nie misterialnie, jak było w założeniu – ale trzeba przyznać, że od strony muzycznej doskonale sprawdzili się jako treściwa przystawka przed…
HARAKIRI FOR THE SKY
Zeszłoroczny Mære i jego poprzednik w postaci Arson otworzyły Austriakom furtkę na światowe sceny. Zresztą nie ma się co dziwić – to świetne materiały, udowadniające, że black metal może iść w parze z czytelnymi, elegijnymi melodiami. Niestety ich występ zdemaskował, że koncertowo są formacją ledwie zgraną, jakby każdy z muzyków został wyrwany się z innego świata. Czyżby był to efekt pocovidowego zastoju albo pech pierwszego gigu na trasie? Trudno stwierdzić. Brak teatralności okazał się miłą odmianą, choć w imażu grupy zabrakło jakiejś spójności. Do tego słyszalne problemy akustyczne (szczególnie na pierwszych numerach), dużo nieczystych wokali ze strony J.J-a i generalnie sceniczny rozgardiasz. Zaskoczyła za to publiczność – raz, że była naprawdę liczna; dwa, okazała się bardzo zaangażowana (znała teksty utworów, roznieciła mini-moshpit pod sceną). Mało tego, po drobnej usterce technicznej (pęknięta struna) w trakcie grania Fire, Walk With Me, fani zaśpiewali zespołowi gromkie Sto lat. Sam repertuar i forma muzyków (szczególnie M.S-a) rzecz jasna dostarczyły – setlistę zdominował materiał z Mære oraz Aokigahary. Zresztą utwory z tego drugiego nie bez powodu znalazły się na setliście – pod koniec zeszłego roku grupa wypuściła re-recordy swoich dwóch pierwszych wydawnictw (z Krimhem za bębnami). Wybrzmiały zatem takie samograje jak: Sing for the Damage We’ve Done, 69 Dead Birds for Utøya, Jhatar, I, Pallbearer; ale też pojedyncze strzały z innych płyt w postaciach Dancing on Debris tudzież wspomnianego wyżej Fire, Walk With Me. Wieczór zwieńczył – tu bez zaskoczeń – Song to Say Goodbye, wyśmienity cover Placebo, po którym panowie zeszli ze sceny, by zamienić kilka słów ze swoimi fanami. Koniec końców trudno uznać występ Harakiri for the Sky za niewypał – po prostu od headlinera, który tworzy w myśl gatunkowej reinwencji, winno się oczekiwać odrobinę więcej. A może to kwestia zbyt górnolotnych oczekiwań?
Setlista:
- Sing for the Damage We’ve Done (album: Mære, 2021).
- 69 Dead Birds for Utøya (album: Aokigahara, 2014).
- And Oceans Between Us (album: Mære, 2021).
- Jhator (album: Aokigahara, 2014).
- Dancing on Debris (Harakiri for the Sky, 2012)
- Homecoming: Denied! (album: Aokigahara, 2014).
- I, Pallbearer (album: Mære, 2021).
- Fire, Walk With Me (album: Arson, 2018)
- Song to Say Goodbye – cover Placebo (album: Mære, 2021).
Warto podkreślić, że wydarzenie spontanicznie przybrało charakter międzypokoleniowy. Można było spotkać zarówno nastolatków pod opieką rodziców, jak i starych weteranów lubujących się w artystycznych formach black metalu. Najwięcej rzecz jasna było milenialsów, którym muzyka Austriaków – sądząc po reakcjach na koncercie – była naprawdę bliska. Warto dodać, że Hydrozagadka przyszła też organizacyjną i techniczną metamorfozę (a byłem tam ostatnio przeszło pięć lat temu na koncercie Jinjer). Zespoły od strony akustycznej zabrzmiały bardzo dobrze (chapeau bas dla realizatorów!); oświetlenie, choć chwilami chaotyczne, było przez większość czasu wdzięczne w odbiorze; ale i tak największą niespodzianką okazał się mikro-tunel dla fotografów i dziennikarzy. Co prawda było ciasno i chwilami naprawdę becznie, ale przynajmniej zmniejszyło się prawdopodobieństwo uszkodzenia sprzętu i bycia zmielonym. Klub rzecz jasna zachował swój swojski klimat, ale organizatorzy z Knock Out Productions podnieśli prezencję swoich koncertów w Hydrozagadce.
W krótkim podsumowaniu: zespoły wypadły kompetentnie, black metal ma się dobrze, a piwo było tanie. Generalnie większych bardach nie stwierdzono.
Łukasz Jakubiak
Za możliwość uczestnictwa w koncercie dziękuję Knock Out Productions.