Pink Martini
Amerykański zespół muzyczny działający od 30 już lat – przyjechał po 10 latach nieobecności do Polski na dwa koncerty w Warszawie i Wrocławiu. Muzyczny twór-symbol chilloutu, wzrostu PKB i poprawy jakości życia. Dostarczyciel przebojów na bale i szpanerskie eventy. Melodyjny wypełniacz przyjęć, pierwszych szytych na miarę prawdziwych garniturów nowych elit.
Ciekawostki socjologiczno-organizacyjne
- W naszym kraju wielu potencjalnych miłośników ich muzyki nie wiąże ich przebojów z nazwą zespołu, nie zna tytułów, co najwyżej czasem rozpoznaje melodie. Z rynku medialnego zniknęły bądź zmarginalizował się status mediów, w których ich muzyka mogłaby gościć (stacje ChilliZet czy Radio PIN, chiiloutowe i klubowe składanki płytowe, wystawne premiery, szalone klubowe imprezy dla tłumów wybrańców).
- Mieszkam w mieście rządzonym przez sześćdziesięcioparoletniego prezydenta, który uważa, że seniorom przystoją już tylko oazowo-legionowe pieśni i nie jest to odosobniony przypadek samorządowca u władzy w naszym kraju. „Haratanie w gałę” jest dużo bardziej poważane niż tytuły profesorskie, patenty posuwające do przodu świat, osiągnięcia medycyny, czytanie książek czy inne przejawy kultury. Oferta kulturalna dla osób nierozpychających się łokciami, pamiętających i używających na co dzień słów „dzień dobry”, „dziękuję”, „proszę”, pamiętających, że „także” i „tak że”, to dwa niezależne twory znaczeniowe jest niewielka, a mimo tego…
Koncerty
… na obu koncertach w Polsce bawiło się za własne pieniądze ok. 4-5 tys. osób. I co najciekawsze, i wbrew polskim standardom myślowym: średnia wieku uczestników zabawy to niezłe 50 ze sporą reprezentacją dziarskich sześćdziesięcioparolatków. Band założony i od początku prowadzony przez Thomasa Lauderdale’a i Chinę Forbes, to kilkanaście osób wyglądających trochę tak jakby wyszły z lekko zakurzonej garderoby, w ciuchach i krawatach z lat 90. zeszłego wieku (i tu owo „zeszłego wieku” ma swoją moc i potężne umocnienie). Zespół raz dwa podporządkował sobie publiczność mieszanką swingu, muzyki dancingowej i latino, z łagodnymi odniesieniami do klasyki jazzu i soulu.
Hitchcockowskie trzęsienie ziemi na początek
Pierwsze trzy utwory – Tempo perdido, Amado mio i Je ne veux pas travailler czyli najsławniejszy bodajże ich przebój zwany też Sympathique – sprawiły, że trzy czwarte publiczności nie było już w stanie usiedzieć na swych stołeczkach. A gdy doszło do tego opowiadanie łamaną polszczyzną o ketchupie, nawiązujące do ich piosenki o małym pomidorze czy Dónde Estás Yolanda ewidentnie przywodzące wspomnienie Jerzego Stuhra wypowiadającego z szafy w niezapomnianej Seksmisji tekst „Dzień dobry. Zastałem Jolkę?”, to już nikt spośród widowni nie opierał się przed wspólnym śpiewaniem, tańczeniem, zabawą w węża, konkursem na najlepsze wygibasy itp. szaleństwa niegodne prawdziwego patrioty w dniu powszednim i do tego (o zgrozo!) bez grama alkoholu we krwi – Sodoma i Gomora, proszę państwa.
A przecież po „Jolce” na scenę wyszła Storm Large, cała w czerwieni, ucharakteryzowana na divę złotej ery Hollywoodu, deptania konwenansów, beztroskich charlestonów, sznurów pereł, wyścigowych samochodów bez pasów i zagłówków. Gdy podała nam swoją ociekającą zmysłowością pieśń anarchistów – Bella Ciao – to już bez dwóch zdań wiadomo było, że te wieczory przejdą do szufladki „wydarzenia do zapamiętania na długo” i „żałujcie sknerusy, że z nami nie poszliście”.
Puenta
I tu spokojnie można zakończyć relację z dwóch koncertów Pink Martini w Polsce w ramach ich jubileuszu 30-lecia na scenie, podając pełną listę utworów, przy których starszaki mogły szaleć tak samo, jak robią to przy dobrym grunge’u, punku, stadionowym rocku czy gorącej americanie.
Tempo perdido / Amado mio / Je ne veux pas travailler / Lilly / U plavu zoru / Anna / Cante e dance / Dónde Estás Yolanda / Bella ciao / Până când nu te iubeam / Splendor in the grass / The Flying squirrel / Una notte a napoli / Hang on little tomato / Hey Eugene / 18 languages in 11 minutes / Get happy / Happy days / Brasil
Do zobaczenia na koncertach,
Maciej Farski
PS. Pełną galerię zdjęć można obejrzeć tutaj.