Warszawski Torwar gościł króla rock’n’rolla lat 80. – Shakin’ Stevensa. Walijczyk zaśpiewał aż 25 piosenek ze swojego repertuaru (w tym 8 coverów), jednak nie tylko znanych ze szczytu jego kariery, ale również z dwóch ostatnich płyt wydanych w XXI wieku. Wokalista musiał zrobić przerwę w połowie koncertu, ale nie ma się co dziwić, skoro jest po 2 zawałach. Publiczność świetnie się bawiła zarówno przy doskonale znanych: Give Me Your Heart Tonight, It’s Raining, You Drive Me Crazy, Cry Just A Little Bit, A Letter To You, Marie Marie, Oh Julie, Lipstick Powder And Paint, Green Door czy This Ole House, ale również przy nowych Train Of Time, Down Into Muddy Water, Fire Down Below… I tylko malkontenci narzekali, że zabrakło Breaking Up My Heart oraz Teardrops. Ciekawe, że wśród widzów można było dostrzec sporo młodych ludzi, którzy urodzili się, gdy najgorętszy okres popularności Shakin’ Stevnsa już dawno minął, a artysta przez kilkanaście lat nie wchodził do studia nagrań.
Marek J. Śmietański
PS. Dziękujemy firmie DM Agency za akredytację foto.