O koncertach Kultu powiedziano już tyle i napisano już tyle, że trudno znaleźć właściwe słowa, które będą dostatecznie odkrywcze. Posłużę się zatem cytatem z utworu Prosto, który od kilku lat jest grany w ramach tzw. Pomarańczowej trasy: „Idę prosto, nie biorę jeńców żadnych. Idę prosto, dopóki sam nie padnę.” Tak właśnie wyglądają występu Kultu – 30 piosenek w zasadniczym secie oraz 6-7 bisów niemal bez chwili oddechu dla publiczności. Grupa sięga do każdej studyjnej płyty ze wskazaniem na Posłuchaj to do Ciebie, dorzucając do tego imponującego zestawu Passengera Iggy Popa i Zegarmistrza światła Tadeusza Woźniaka. Jak zwykle chapeau bas, Panowie!
Marek J. Śmietański
PS. Dziękujemy klubowi Wytwórnia za akredytację foto.