Szczerze mówiąc, jechałem na ten koncert pełen obaw. W końcu dwaj najstarsi (i stażem, i wiekiem) członkowie grupy Focus – Thijs van Leer i Pierre van der Linden – każdy z nich jest już dobrze po siedemdziesiątce. Już po kilku utworach, zanim jeszcze holenderscy muzycy udali się na zasłużoną, krótką przerwę, wyzbyłem się wszelkich wątpliwości. Kolejny raz przekonałem się, że bardzo często koncertowi weterani, którzy stawiali swoje pierwsze kroki na swojej muzycznej drodze na przełomie lat 60. i 70. XX wieku, nie tylko dają z siebie o wiele więcej niż tzw. gwiazdy mające na swoim koncie kilka płyt, ale niezmiennie trzymają wysoki poziom i wciąż potrafią się cieszyć muzyką. Zazwyczaj jest to zasługa lidera, który umiejętnie potrafi dobrać sobie nowych, młodszych muzyków do składu. Licznie zgromadzona w warszawskich Hybrydach publiczność dostała pełen przekrój “focusowej” twórczości – począwszy od pierwszego przeboju House of the King, poprzez utwory z najważniejszych albumów grupy (tj. Moving Waves, Focus 3 i Hamburger Concerto z lat 1971-74), a skończywszy na dwóch kompozycjach van Leera z płyty Focus X (2012). Znakomity koncert holenderskiej grupy, która niezwykle udanie wciąż świętuje 50-lecie istnienia.
Grupa Focus zagrała w składzie: Thijs van Leer (organy Hammonda, flet, wokal), Pierre van der Linden (perkusja), Menno Gootjes (gitara) i Udo Pannekeet (bas).
Setlista:
– pierwszy set – solo na flecie, Focus 1 / Anonymous, House of the King, Eruption, Focus 7, Sylvia,
– drugi set – Birds Come Fly Over (Le tango), For Bert, All Hens on Deck, La cathédrale de Strasbourg, Harem Scarem, Hocus Pocus,
– bis – Focus 3
Marek J. Śmietański
PS. Fotorelacja przygotowana dzięki uprzejmości Klubu Kuźnia i agencji Art Muza.