Teorie lotu
Z dachów
Zobacz, co jest do zobaczenia
Widok z dachów jest ten sam
Wydaje się, że nie ma końca
A światła poniżej palą się chłodno
Myśli o przeszłości ustępują
Wszystkie znikną w historii
A teraz rozpoczął się deszcz
Wszystko wydaje się słuszne
Kolory pogrążają się w nocy
I wtedy oczy się otwierają
Nie ma miejsca na próbowanie
Zapomnij o tym, co było znane
Nie ma sensu żyć w ukryciu
Z nieznanymi cieniami
Ściany nigdy nie były trwałe
Ani cegły, stal czy kamień
Nic nie jest wieczne
Poza tym, co nieznane
Nie istnieje nic, czego nie mógłby zakończyć czas
Jak długo ciemność może żyć w pustych miejscach?
Dopóki światła się nie zapadną i czas nie zapodzieje
(Wszystkie dobre rzeczy mają swój kres
Zatem, jak długo ta chwila się kończy?)
Jak długo gwiazdy będą blaknąć i zostawiać po sobie ślady?
Wcześniej upadniemy i czas nas wymaże (Wszystkie dobre rzeczy mają swój kres
Zatem, jak długo ta chwila się kończy?)
Nie istnieje nic, czego nie mógłby zakończyć czas
Nie ma miejsca na próbowanie
Zapomnij o tym, co było znane
Nie ma sensu żyć w ukryciu
Z nieznanymi cieniami
Nie istnieje nic, czego nie mógłby zakończyć czas
Siedem gwiazd*
Czasami jedno zdjęcie
Może sprawić, że cały świat blaknie
Nigdy nie będziesz taki sam
Nigdy nie będziesz taki sam
Chociaż nieme słowa zostały odczytane
Mile wciąż je dzielą
Nigdy nie będziesz taki sam
Nigdy nie będziesz taki sam
Siedem gwiazd, przeznaczonych
Wołają moje imię
Siedem gwiazd, przeznaczonych
Zabierzcie mnie daleko stąd
Potem spacerowaliśmy niespiesznie
Zamieniając godziny w dni
Nigdy nie będę taki sam
Nigdy nie będę taki sam
To, co niegdyś zostało utracone, odnalazło się
I nie mogę tego wyprzeć
Nigdy nie będę taki sam
Nigdy nie będę taki sam
Siedem gwiazd, przeznaczonych
Wołają moje imię
Siedem gwiazd, przeznaczonych
Zabierzcie mnie daleko stąd
Jeszcze wczoraj nigdy nie widziałem
Przeszłości tak odległej, na wieczność
I chciałbym zostać, jeśli tylko mnie chcesz
Wiem, gdzie należę, na wieczność
Więc staw temu czoło, zmień się
Kiedy nastanie kres historii, zacznie się wieczność
Czułem płomień, widziałem światło
Z twoich siedmiu gwiazd, które rozpalają noc, na wieczność
(I chciałbym zostać, jeśli tylko mnie chcesz
Wiem, gdzie należę, na wieczność)
Siedem gwiazd, przeznaczonych
Wołają moje imię
Siedem gwiazd, przeznaczonych
Zabierzcie mnie daleko stąd
SOS
Czekamy na dni
Godziny, których nie można zastąpić
Tę oddalającą się chwilę
Nikt nie jest winien
Choć budynki wciąż stoją,
Ich puste sale zatapiają się
A ja
Czuję ten deszcz
Spadający na mnie
Widzę wody wzbierające się
Podtapiające mnie
Czuję ten deszcz
Obmywający mnie
Czy te miejsca i twarze
Z tej powodzi można ocalić?
Teraz ciemność blaknie
A myśli zaczynają się układać
Niech ta powódź zabierze
Ból dnia wczorajszego
Toń lub płyń!
Toń lub płyń!
A ja
Czuję ten deszcz
Spadający na mnie
Widzę powódź wzbierającą się
Podtapiającą mnie
Czuję ten deszcz
Obmywający mnie
Czy te miejsca i twarze
Z tej powodzi można ocalić?
W świetle i cieniu spraw
Wyznałeś wiele spraw
Lecz wyznałeś je samotnie
Nieobecność człowieka niesie
Do domu nurtujące pytania
Noce są długie, zamieniają się w dni
A sen nie jest przyjacielem
Głosy, mimo iż dźwięczne
Słyszysz tylko w swoich myślach
I nie zacząłeś walczyć
Co powoli odciska swoje piętno
Brzemię małych spraw
Nigdy nie sprawi, że będziesz kompletny
Rozumiem ten strach, przyzwyczaiłeś się do niego
Tak jak do pustych obietnic
Gdy nadejdzie nasz czas, wtedy to się skończy
Wtedy to się skończy, skończy…
W świetle i cieniu spraw
Światło, które trzymałeś, zgasło
I chociaż ludzie się zmieniają
Wiem, że nie w tak dużym stopniu
W świetle i cieniu spraw
Wciąż nie rozumiem
Jak jedno jest ważniejsze
Od reszty
Zmierzasz donikąd, zmierzasz donikąd!
Rozumiem, że to jest trudne do znalezienia
To serce, które jest we wnętrzu
Jest trudne do znalezienia
Zapomnij o upadku, zapomnij o tym, kim byłeś
Czas, by zmierzyć się ze złamanymi obietnicami
Spal przeszłość, to musi się skończyć
Chciałbym byś poczuł się obco, byś nie czuł nic
W świetle i cieniu spraw
Światło, które trzymałeś, zgasło
I chociaż ludzie się zmieniają
Wiem, że nie w tak dużym stopniu
W świetle i cieniu spraw
Wciąż nie rozumiem
Jak jedno jest ważniejsze
Od reszty
Zmierzasz donikąd, zmierzasz donikąd!
Rozumiem, że to jest trudne do znalezienia
To serce, które jest we wnętrzu
Jest trudne do znalezienia
Niektóre drogi są puste
Niektórymi trzeba iść dalej
I choć można nimi chodzić samotnie, przyjacielu
Wiem, że to nie potrwa długo
To nie koniec, to jeszcze nie koniec
Wiem, że pamiętasz, kiedy
Oddałeś swoje serce na dłoni
To jeszcze nie koniec, to nie koniec
W świetle i cieniu spraw
Wciąż nie rozumiem
Jak jedno jest ważniejsze
Od reszty
Zmierzasz donikąd, zmierzasz donikąd!
Rozumiem, że to jest trudne do znalezienia
To serce, które jest we wnętrzu
Jest trudne do znalezienia
Wiem, że twoje serce jest tutaj
Tu, w środku.
Biała flaga
Spojrzałeś oczyma
Pod zaciemnionym niebem
Twój świat wciąż stoi w miejscu
Nikt nie zdoła zabrać twojej duszy
Należy do ciebie
Lecz twa niewinność zniknęła, zniknęła…
Nie ustępuj, nie poddawaj się!
Przestań nieść tę białą flagę
Nie ustępuj, podnieś się!
Powstań i pogrzeb swoją białą flagę
W dni, które za tobą podążają
Nowe serce się narodziło
Już nie będziesz samotny
Nie ustępuj, nie poddawaj się!
Przestań nieść tę białą flagę
Nie ustępuj, podnieś się!
Powstań i pogrzeb swoją białą flagę
Więc dni mijają dalej
Wiesz, że nie popełniłeś błędu
Mało kto poznał twój żal
Dokonałeś tego, dokonałeś tego…
Kiedy życie zgaśnie i zniknie
Tak jak próżne cienie
Kiedy wszystkie światła zgasną
Będę tam czekać
Nie ustępuj, nie poddawaj się!
Tamtejsze echa
Zostały odsłonięte bardziej niż zwykle
Mimo to, nie ma czego żałować
Nikt nie zdoła zabrać twojej duszy
Należy do ciebie
Lecz twa niewinność zniknęła
Nie ustępuj, nie poddawaj się!
Przestań nieść tę białą flagę
Nie ustępuj, podnieś się!
Powstań i pogrzeb swoją białą flagę
Pogrzeb swoją białą flagę!
By nasze oczy widziały gwiazdy
Spójrz na ciemną drogę, która znajduje się na wprost
Oświetloną przez wspomnienia, które poznałeś
Teraz duchy zaczynają podążać
Niech to wszystko wróci do ciebie
Goń tę chwilę
By nasze oczy widziały gwiazdy
Ona umyka, tuż pomiędzy palcami
Goń tę chwilę
Choć zapomniana, zostaje ujawniona
Raz jeszcze, te cienie pozostaną w tyle
Pamiętaj ten listopad w Turynie
I ulice, które pożegnałeś
Pamiętaj wszystkie te słowa, nawiedzające
Miejsca, które odwiedziłeś
Niektórzy mówią, że księżyc wygląda jak złamane serce
Samotne na swej orbicie
Zapomnij, co mówili, kiedy odszedłeś
Te wspomnienia należą do ciebie
Goń tę chwilę
By nasze oczy widziały gwiazdy
Ona umyka, tuż pomiędzy palcami
Goń tę chwilę
Choć zapomniana, zostaje ujawniona
Raz jeszcze, te cienie pozostaną w tyle
Teraz ciemna droga leży w gruzach
A świt staje się twoim przyjacielem
Powstań w ciszy, teraz już wszyscy wiemy
Że ta droga zmierza do końca
Goń tę chwilę
By nasze oczy widziały gwiazdy
Ona umyka, tuż pomiędzy palcami
Goń tę chwilę
Choć zapomniana, zostaje ujawniona
Raz jeszcze, te cienie pozostaną w tyle
Duchy domu
Tam, skąd pochodzę, domy są niczyje
Porośnięte poskręcanymi gałęziami
Podskórne korzenie wychodzą przez złamaną kość
Kurz i szkło… oraz duchy domu
Pukanie do drzwi w domu niczyim
Puste pokoje i znikające cienie
W dole korytarzy błądzą wyblakłe wspomnienia
Ramię w ramię z duchami domu
Kolejna nowa perspektywa
Znajome sceny z dzieciństwa przemykają
Palce rysują kolorowe linie
Do innej drogi, innego przeznaczenia
Pożegnałeś się z pustymi pokojami
Oraz ścianami i oknami
Specjalnie pomachałeś do nicości
Kiedy zgasły światła, a drzwi za tobą się
zamknęły
Znowu w domu, znowu w domu!
Obcy na obcej ziemi
Kroczysz korytarzami nerwowo i niepostrzeżenie
Trzymaj głowę nisko, nie podnoś ręki
Samotny w tłumie, niczym duch w tej machinie
Znowu w domu, znowu w domu!
Na wpół zapamiętane dzielnice
Poskręcane gałęzie w umierających lasach
Rozbite kości i dzieciństwo
Zniszczone domy w zatraconej młodości
Letnie wojny w lasach
Przemijające braterstwo krwi
Nadzieja w ucieczce, która nie ustanie
Pragnął zostać, choć nigdy nie mógł
Jaką masz nadzieję na ponowne
odnalezienie domu? Co możesz jeszcze odkryć?
W drzwiach i szybach, w rozbitym szkle
i wyblakłych ramkach?
Czy zegary można cofnąć, a lata rozwinąć?
Czy nadal tam się ukrywasz
Duchu, uwięziony za tymi ścianami?
Więc żegnajcie znowu puste pokoje
Oraz ściany i okna
Odbij je raz jeszcze w swojej pamięci
Kiedy światła będą się oddalać, a droga za tobą zacznie Cię przerastać
Znowu w domu, znowu w domu!
Teorie lotu
[utwór instrumentalny]
TEKSTY: Ray ALDER (utwory 1-6) i Jim MATHEOS (utwór 7)
ALBUM: Theories Of Flight (2016)
TŁUMACZENIE: Łukasz Jakubiak
*) Cyfra siedem ma znaczenie mistyczne w religii chrześcijańskiej i prawdopodobnie Ray Alder nawiązuje w tekście do symbolizmu zawartego w Piśmie Świętym. W Nowym Testamencie cyfra ta oznaczała doskonałość i pełnię (bowiem odnosiła się głównie do postaci Jezusa Chrystusa). W objawieniu, znajdującym się w Apokalipsie, Jan dostrzega Syna Człowieczego, trzymającego w prawym ręku siedem gwiazd. Symbolizowały one aniołów (interpretowanych jako biskupów), którzy mieli pod pieczą siedem Kościołów (Efezu, Smyrny, Pergamonu, Tiatyry, Sardów, Filadelfii i Laodycei). Podobnych nawiązań w Apokalipsie jest znacznie więcej: siedem pieczęci, siedem rogów Baranka, siedem rogów Smoka, etc. W Starym Testamencie ten symbol ma znacznie szerszy przekrój. Siedem oznacza zakończenie pełnego etapu (epoki), po którym następuje kolejny, będący konsekwencją poprzedniego. Wiąże się to z tęsknotą za tym, co przeminęło i odpoczynkiem od osobistych trudów. Jest to odbicie siedmiu cyklów (dni) tworzenia świata, zawartych w Biblii. W wielu mitologiach (m.in. greckiej, egipskiej, sumeryjskiej) cyfra siedem była atrybutem bogów i oznaczała, podobnie jak u Chrześcijan, doskonałość.