Alan Parsons przywiózł do Doliny Charlotty na 12. Festiwal Legend Rocka niemal tych samych muzyków*, z którymi przed 2 laty nagrał Live in Colombia. Wówczas swój zespół nazwał Alan Parsons Symphonic Project, ponieważ album powstał w kooperacji z orkiestrą. Obecnie brytyjski multiinstrumentalista koncertuje jako Alan Parsons Live Project, podtrzymując w ten sposób regułę, że oryginalne APP nigdy nie występowało na żywo. Sam koncert okazał się pełen sprzeczności… Z jednej strony symbolika graficzna wskazywała, że koncert przynależy do przedłużonej trasy z okazji 35-lecia Eye In The Sky (zresztą pojawiły się 4 kompozycje z tej płyty), z drugiej – grupa wykonała cały album I Robot, który w czerwcu 2017 obchodził 40-lecie. Było to ryzykowne posunięcie, bo płyta ta jest przecież jedną z najtrudniejszych w dyskografii Alana. Jednak zespół tak umiejętnie zaangażował publiczność podczas tej części koncertu, że niektórzy zapomnieli o chęci wysłuchania przysłowiowego „greatest hits”. Piosenki brzmiały niestety tylko przyzwoicie, bo oprócz P.J. Olssona większość wokali wykonywali gitarzyści (nietrzymanie tonacji delikatnie przemilczmy). Utwory instrumentalne natomiast wypadły rewelacyjnie, co nie powinno dziwić, bo Parsons zawsze miał dobrą rękę do kompletowania świetnych składów. Okazuje się, że projekt, który przez lata był traktowany jako niemal popowy przedstawiciel ultra-patetycznego rocka progresywnego, potrafi rozbujać kilka tysięcy ludzi zebranych w amfiteatrze…
Marek J. Śmietański
PS. Dziękujemy organizatorowi – Dolina Charlotty Resort & Spa – za akredytację foto.