W siedemnastą rocznicę śmierci Ciechowskiego, wspomnimy go nie tylko piosenką. Niniejszy esej powstał w celu zupełnie innym niż publikacja na łamach Muzycznej Hiperprzestrzeni, jednak wiele wyłuszczonych w nim faktów może rzucić nowe spojrzenie na twórczość wokalisty Republiki, poszerzyć i tak szeroki kontekst, w jaki od samego początku wpisywana była jego działalność artystyczna.
„Grzegorz Ciechowski poetą” – takie stwierdzenie może budzić pewne wątpliwości, a u niektórych konserwatywnych literaturoznawców wywoływać wręcz immanentny bunt. Dlatego choć byłoby rozsądniej zakończyć na tym swoje rozważania, postanowiłem rozpocząć od kilku argumentów, aby także samego siebie utwierdzić w dokonanym wyborze, upewnić w słuszności podjęcia się analizy tekstów Grzegorza Ciechowskiego z debiutanckiej płyty Republiki „Nowe sytuacje. Sprzeciw, który może wobec takiego podejścia się pojawić, sprawia, że już na wstępie czuję się zobowiązany uprawomocnić tak poetyckie postrzeganie tekstów Republiki, jak i również samego Ciechowskiego jako poety.
W 1996 roku Ciechowski opublikował tomik wierszy „Wokół niej”, który choć przeszedł wprawdzie bez wielkiego echa, każe nam uznać go za poetę, niezależnie od przyjętych teorii, które bronią także tekstów z „Nowych Sytuacji”, którym dokładnie przyjrzymy się w dalszej części tekstu. Jak podaje bowiem Dorota Korwin-Piotrowska w „Poetyce – przewodniku po świecie tekstów”, poezja to ogół tekstów skupionych na obrazie, doznaniach, refleksji, grze słownej czy wrażeniach; ze zintensyfikowaną funkcją estetyczną; zwykle związanych także z operowaniem pojęciowymi skrótami, symbolami, wyobrażeniami oraz metaforami. Podążając tym tropem okazuje się, że teksty z albumu „Nowe sytuacje” (a po prawdzie wszystkich płyt Republiki, Obywatela G.C. i (nie)wielu innych artystów) wpisują się we współczesny zakres przytoczonych przez Korwin-Piotrowską pojęć – dzieje się tak zarówno w przypadku terminu poezja, jak i wiersz czy liryka.
Płyty jako tomiki poetyckie
Sam Ciechowski pytany o tę kwestię na przestrzeni całej kariery wielokrotnie, wyraźnie zaznaczał, że sens tekstu, jest tym nad czym długo pracuje i tajną bronią jego piosenek. W wywiadzie udzielonym w 2000 roku „Gazecie Wyborczej” wokalista Republiki powiedział wyjaśniając chyba raz na zawsze swoje stanowisko: Jedno jest pewne – łaziłem z pewną treścią literacką, którą musiałem z siebie wyrzucić. Gdyby nie było Republiki zostałbym chyba piszącym wiersze nauczycielem polskiego. Zacząłem się jednak spełniać literacko publikując teksty piosenek, a kolejne płyty traktować jak tomiki poetyckie. Zgodnie z postrzeganiem własnej twórczości przez samego autora, na potrzeby niniejszej analizy traktuję więc każdy utwór jako wiersz, zaś cały album „Nowe sytuacje” jako tomik poetycki. Wykorzystane do analizy teksty pochodzą z oficjalnej strony internetowej zespołu – republika.org.pl, a ich zapis niczym nie różni się od tego umieszczonego na wkładce załączonej do pierwszego wydania płyty winylowej z 1983 roku.
Nowe sytuacje
Pierwszy utwór nosi tytuł zbieżny z albumem – „Nowe sytuacje”. Ciechowski oparł kompozycję tego wolnego wiersza emocyjnego o liczne powtórzenia. Na cały utwór, liczący ponad sześćdziesiąt wersów, składa bowiem jedynie kilkanaście różnych słów, wielokrotnie powtarzanych w różnych konfiguracjach, przy których niekiedy pojawiają się wtrącenia, także będące powtórzeniami wcześniej napotykanych fraz:
dotykaj nowych nowych nowych nowych orientacji
dotykaj nowych nowych nowych nowych konstelacji
dotykaj nowych nowych nowych nowych sytuacji
dotykaj nowych nowych nowych nowych sytuacji
(nowe sytuacje)
dotykaj nowych nowych nowych nowych orientacji
(nowe orientacje)
Poza trzema miejscami podmiot liryczny się nie ujawnia, czyni to jedynie w wersach: zdobędą nas… / (…) / ogarną nas…. Skłaniam się zatem do sklasyfikowania utworu jako przykładu liryki pośredniej opisowej, choć w przypadku tego utworu, trudno mówić o nadzwyczajnym bogactwie opisu. Podmiot zwraca się bezpośrednio do adresata, a forma gramatyczna nas świadczy o tym, że czuje się związany z osobami, do których kieruje swoje słowa, owe senne sytuacje…senne orientacje dotyczą w równym stopniu jego samego, jak i odbiorcy (z tych powodów uznanie „Nowych sytuacji” za lirykę osobistą albo zwrotu do adresata – a nie opisową – też spokojnie by się tu broniło). Sen, a właściwie niejasna granica między jawą a snem właśnie, będzie symptomatyczna nie tylko dla całego albumu „Nowe sytuacje” – na przestrzeni dwóch kolejnych dekad oniryzm będzie pojawiał się w twórczości Ciechowskiego regularnie. Podmiot nie wyjaśnia o jakie niewyjaśnione-śnione sytuacje chodzi, poleca jednak bliższe zapoznanie się z nimi – dotykaj nowych (…) orientacji – być może dlatego, że jego zdaniem nie ma od nich odwrotu: zdobędą nas… / (…) / ogarną nas….
Rozbijanie wyrazów, powtarzanie pojedynczych sylab, wprowadza instrumentację samogłoskową i swoistą eufonię, idącą nawet w stronę echolalii – swoistą, bo w tym przypadku wynikająca jednak w dużej mierze z warstwy muzycznej, która w tym przypadku nas nie interesuje. Uprzywilejowanie samogłosek i otoczenie ich spółgłoskami sonornymi ma jednak miejsce:
no- no- no- no- no- no- no- no- no- no- no- no
no- no- no- no- no- no- no- no- no- no- no- no
-no-no-we
no- no- no- no- no- no- no- no- no- no- no- no
no- no- no- no- no- no- no- no- no- no- no- no
-no-no-we
Mimo stroficznej budowy, nie sposób wskazać w tytułowych „Nowych Sytuacjach” na jakąkolwiek regularność – strofy mają różną długość, występują zwrotki jednowersowe, ale też nawet dwunastowersowe. Pojawiają się rymy gramatyczne, dokładne, często wynikające z powtórzeń, w pojedynczych strofach występują jednak parzyste rymy klauzulowe. Ciechowski nie używa wielkich liter, nie stosuje znaków przystankowych poza wielokropkiem – będzie to charakterystyczne dla całego albumu. Wszelkie braki – przede wszystkim brak konsekwencji wyboru formy wiersza i znaków przystankowych – podkreślają chaos i zagubienie podmiotu lirycznego w jedynie pozornie poukładanym, centralnie zorganizowanym świecie
W kolejnym wierszu, zatytułowanym „System nerwowy”, Ciechowski ponownie używa licznych powtórzeń, rozbija słowa, sylabizuje. Tym razem podmiot liryczny się nie ujawnia, to jedyny utwór, w którym żadna forma gramatyczna nie zdradza osoby mówiącej. Zatem choć domyślamy się, że podmiot w tym utworze pozostaje tożsamy z tym, który wprowadzał nas w „Nowe sytuacje”, „Prąd nerwowy” zaliczyć należy do liryki przedstawiającej. Bliżej przyjrzeć należy się kwestii autonomiczności świata, opisywanego przez podmiot liryczny. Czy jest to hiperboliczne przedstawienie świata realnego, czy może jego szczególne odbicie, wersja alternatywna? Pierwszą hipotezę zdaje się potwierdzać czas powstania utworu – stan wojenny i wszystko co z nim związane, zaś drugą oniryczność obrazu i samego przekazu. Trudno zatem jednoznacznie rozstrzygnąć, czy mamy do czynienia z liryką sytuacyjną, czy może jednak kreacyjną. Ten aspekt konstrukcji bezpośrednio nie generuje znaczeń, zatem nie widzę potrzeby, aby przesadnie tego dociekać.
Ciechowski znów sięga po wiersz wolny , tym razem skupieniowy. Dominująca większość wersów jest bardzo krótka, często jedno lub dwuwyrazowa. Rymy pojawiają się nieregularnie, jeśli już występują, to są klauzulowe, gramatyczne, lecz niedokładne:
radosne panie
ich skronie
pofarbowane
łą-łączone
Sam tytuł daje do myślenia. System nerwowy kojarzymy przecież z organizmami, a tutaj mowa o systemach nerwowych świata, za jakie uznane zostają systemy nadawania swoich prawd, które każde państwo każdy kra-ra-ra-raj / system napięć takich ma. Owo rozbicie języka, które następuje wskutek sylabizowania nazwać można fonetyczną defamiliaryzacją języka – słowo znane staje się innym, niejasnym, choć nadal znajomym. Tak jak ciało reaguje na bodźce, tak państwa reagują na wydarzenia i działania innych krajów, uruchamiając system napięć akustycznych walk. Powtórzenia konkretnych sylab przywodzą na myśl rytm przekazywanych alfabetem Morse’a komunikatów, przesyłanych depesz. Mogą budzić także inne skojarzenie, literackie – w XX wieku mowę robotów przedstawiano często w literaturze właśnie za pomocą sylabizowania. Pojawiają się przerzutnie:
Systemy
nerwowe świata-ta-ta-ta-ta
telexy
agencji bratnich
Po raz pierwszy i nie ostatni u Ciechowskiego pojawia się groteskowy motyw opozycji natury i mechaniki, następuje ewidentna automatyzacja:
radosne panie
ich skronie
pofarbowane
łą-łączone
z elektrowniami
(…)
komunikat elektrycznych pań
Elektryczność staje się tematem przewodnim kolejnego utworu. „Prąd” to pierwszy z erotyków, które trafiły na „Nowe sytuacje”. Powtarzają się motywy z poprzednich wierszy – sen oraz przeistoczenie w mechanizm:
Metalowy
metalowy masz sma-a-a-a-a-a-a-a-a-a-a-a-a-a-ak
elektrody
w moim sercu i sna-a-a-a-a-a-a-aaaaaaach
Zbliżenie powoduje ból tak silny, że podmiot, który znów się ujawnia, znacznie wyraźniej niż dotychczas, zmuszony jest wyrazić go krzykiem: aua aua aua aua aua uau aua au! Powtarzające się zwroty w trybie rozkazującym – nie porażaj / (…) / nie emituj / (…) / nie dotykaj – sugerują, że podmiot nie chce dopuścić do siebie, partnerki, lecz pokusa ostatecznie jest tak silna, że ten bunt na nic się zdaje. Silna rytmizacja znów zostaje osiągnięta przez powtarzanie, przeciąganie samogłosek.
Polityka i erotyka
Prawdopodobnie najbardziej metaforycznym utworem na „Nowych Sytuacjach” jest „Arktyka”, która na tle poprzednich wierszy wydaje się być niemal regularna formalnie. Rozpiętość długość strof wciąż pozostaje duża – najkrótsza, ostatnia zwrotka liczy trzy wersy, najdłuższa zaś dziesięć, jednak tym razem wiersz wolny, po wyłączeniu powtórzeniowego echa, przyjmuje formę zdaniową. Nie ma tu rymów, a w obrębie niektórych zwrotek pojawia się jednak sylabizm, a Ciechowski przez moment odrobinę nas oszukuje, wpisując tekst w ramy dziesięciozgłoskowca:
lodowce już podchodzą pod nasz dom
spod twoich powiek patrzy na mnie śnieg
codziennie rano zmywam z twarzy szron
na naszych mapach nie ma ciepłych stref
Pojawiające się w tym fragmencie niekonwencjonalne animizacje stanowią esencję poetyckości języka Ciechowskiego, który do mówienia o miłości oraz erotyce bardzo często bazuje na metaforach, dbając jednak przy tym o językową oszczędność. W przypadku „Arktyki” – która pierwotnie miała nosić tytuł „Syberia”, lecz z oczywistych przyczyn nie pozwoliła na to cenzura – autor używa dobrze znanego z języka potocznego zwrotu chłodne relacje i w oparciu o ten motyw, buduje cały utwór. W swoim wyznaniu podmiot wykracza poza ramy czasowe samego momentu opowiadania. Wiemy, że nie zawsze w związku dwojga, mieszkających razem osób, panowały tak chłodne stosunki – Syberia wdarła się do naszych serc / i Antarktyda skuła usta nam. Pozostaje jednak nadzieja na odmianę sytuacji:
i tylko myślę że za parę lat lat lat lat
sterowce miękko spłyną pod nasz dom dom dom dom
rozrzucą wokół pełno starych map map map map
ktoś ciepły dotknie mnie i powie:
ktoś ciepły dotknie mnie i powie:
Arktyka! przegra! o nie nie! o tak!
Jeśli w „Prądzie” nie pozostawała jasna płeć osoby, do której zwracał się błagalnie podmiot liryczny, to „Śmierć w Bikini”, wszelkie wątpliwości rozwiewa już w pierwszym wersie: na plaży jesteś ze mną pani. Podmiot liryczny i jego doznania stają po raz kolejny pierwszoplanowe, tym razem nie ma już nawet nieskutecznego buntu, jest jedynie bezradność, akceptacja własnej słabości i prośba o zaspokojenie pragnień:
nie mogę wstać
więc leżę patrząc na twe ciało
(…)
oddaję ci swą szyję pani
ma krew zabarwi oceany
więc całuj mnie i ciągle całuj
Osoba mówiąca zdaje sobie sprawę, że z taką bliskością nierozerwalnie wiąże się zagrożenie. Słowami najczęściej powtarzającymi się są tu: śmierć, bikini, całuj. Samo sformułowanie „pani”, choć przeważnie bezrefleksyjnie przechodzimy nad nim do porządku dziennego, ma w sobie jednak pewną archaiczność, odmienia nam składnię, odsyłając do średniowiecza (jakże bliskiego klimatycznie tej piosence, toż to danse macabre jak się patrzy!), a przy tym mocno kontrastując z bikini, którego językowe korzenie są zdecydowanie bardziej współczesne.
Niebezpieczeństwu, które choć nieodwracalnie prowadzi do śmierci, nie sposób się oprzeć:
rozbierasz mnie leciutko pani
umieram prawie rozebrany
z ust płynie mi
strumyczek krwi
w bikini jesteś więc ubrana
w bikini śmierć…
Podmiot czuje się zależny od kobiety (a może śmierci?), do której się zwraca, prosi nawet o pozwolenie, jakby uznał, że nie jest godny, nie zasługuje na jej uwagę: o pani chciej… / (…) / więc pozwól mi się dotknąć pani / tak chociaż lekko przez ubranie. I choć plaża oraz zbliżenie dwojga ludzi naturalnie kojarzą się z ciepłem, ze wzrostem temperatury, to Ciechowski używa do opisu pragnienia podmiotu używa chłodnego oksymoronu – chcę wiedzieć jak są zimne gwiazdy. Ten fragment odsyła nas do innej możliwej interpretacji, w której owa leżąca na plaży kobieta, to śmierć, a cały utwór wyraża fascynację napięciem na linii Eros-Tanatos.
W „Będzie Plan” autor powraca już jednoznacznie do świata zarysowanego w „Nowych sytuacjach”, „Systemie nerwowym” i „Prądzie”, choć trzeba przyznać, że nie ma klarownych przesłanek ku temu, aby podmiot ów świat w ogóle opuścił w czasie wyprawy na „Arktykę”, czy też podczas dnia, który przyniósł mu „Śmierć w bikini”. Na pierwszy plan wychodzi jednak sam świat, a nie sytuacja podmiotu lirycznego. Tak jak w „Systemie nerwowym”, znów daje znać o sobie system. System, który nad wszystkim sprawuje pieczę i zakłada plan, w dodatku dalekosiężny – będzie plan / na sto lat… na dwieście lat…. Według tego odgórnego planu zmuszony jest żyć podmiot i wszyscy ludzie:
będziemy tańczyć
czaczę-czaczę
bo taki będzie plan
będziemy pisać wiersze krwawe
bo taki będzie plan
a może dotknę twoich włosów
jeżeli wskaże plan
jeżeli powie mi co dalej
co dalej robić mam robić mam robić mam
Podmiot nie stawia się obok wspólnoty, widzi siebie jako jej cząstkę. W dalszej części wiersza, zainspirowani, niesieni falą ambicji ludzie sami aktywnie uczestniczą w tworzeniu nowego planu, nie są już jedynie narzędziami narzuconego porządku, ich cele są jednak ironicznie nierealne:
opracujemy plan dla świata
pójdziemy z nim przez świaaaat
opracujemy plan dla planet
i dla układu gwiazd
wskażemy drogę lunatykom
bo tak zakłada plan -kłada plan -kłada
W osobach lunatyków powraca jak bumerang motyw snu, który wkrótce w wierszu zamykającym „Nowe sytuacje” zostanie rozwinięty. Forma wiersza pozostaje taka jak w większości utworów – znów mamy nieregularnej długości zwrotu, wiersz wolny, w tym przypadku jednak skupieniowy. Pozbawiony rymów, lecz nie pozbawiony aliteracji: wybudujemy Biuro Planów / i Gmach Planowych Zmian.
Idealnie w koncepcję poetycką Grzegorza Ciechowskiego, wpisuje się „Mój imperializm”. Pomieszanie erotycznej prywatności i publicznej systemowości osiąga tu punkt kulminacyjny:
będę ci wmawiał
że rewolucja to grze-e-e-e-e-ech
i nic nie zrobisz
czy chcesz czy nie chcesz czy nie-nie
-nie-nie-nie-nie-nie
a każda zdrada
a każda zdrada to śmie-e-e-e-e-e-e-erć
mój imperializm
mój imperializm cię zje-je-je-je-je-je
Tak jak wobec wieloletniego planu z poprzedniego utworu, tak tutaj także ukazana zostaje bezsilność wobec silniejszego. W „Będzie Plan” nad wszystkimi kontrolę miał system, tutaj mężczyzna dominuje w związku z kobietą, dominuje do tego stopnia, że ta staje się jego własnością:
już jesteś moja nie swoja nie swoja nie
już jesteś moja już jesteś moja już
jesteś mojaaaaaaaaaaaa
Wyraźnie zostaje zaznaczony charakter tytułowego imperializmu, który autor wykorzystując kanibalistyczny antropomorfizm opisuje jako wyraźnie żarłoczny: mój imperializm cię zjeeeeeeeeee.
Jeszcze więcej snu
W Halucynacjach Ciechowski kontynuuje potęgowanie onirycznego nastroju. Wracają senne sytuacje i poniekąd także wysyłane komunikaty, motywy znane z dwóch pierwszych utworów:
halucynacje muszą być
optycznie będzie dobrze nam
na monitorach nowy świat
więc dalej emitujcie film
(…)
emisje misje swoje pełnią skrycie
na satelitach gwiezdny pył
Kluczem do zrozumienia utworu wydaje się być wers rozpoczęty tautacyzmem – omamy mamy więcej nic. Po raz pierwszy w całym tomiku Ciechowski nie używa tu powtórzeń pojedynczych słów czy sylab. Zmiana widoczna jest także w samym podmiocie – tym razem jego przeżycie jest bardziej indywidualne, bo choć wers optycznie będzie dobrze nam, wskazuje na zbiorowość, to część jednak część doznań pozostaje tym razem unikalna: kolory chore będę śnił / wymioty złote wydobywam z ust.
Zbiorowe doświadczenia stanowią główną oś „Znaku równości”. System zostaje uosobiony w postaci Centralnego Wyrównywacza, który nie dopuszcza jakichkolwiek odstępstw od normy:
równe buty równe zęby nos
równy w stronę baz produkcji krok
równą farbą malujemy wciąż
równe hasła w koło: równy bądź bądź
Przerysowany, lecz przy tym realistyczny opis przywodzi na myśl Orwellowską wizję totalitaryzmu. Do inspiracji opus magnum George’a Orwella, powieścią „1984” Ciechowski przyznawał się zresztą wielokrotnie. Pod takim tytułem „Nowe sytuacje” ukazały się w Wielkiej Brytanii, kiedy zespół nagrał tę płytę raz jeszcze, tym razem z angielskimi tekstami.
Pojawiają się jednak w „Znaku równości” ludzie, którzy nie godzą się na powszechnie przyjęte ujednolicenie. Można by się spodziewać, że skoro „Halucynacje” podmiot liryczny przeżywał na swój sposób, to teraz przyjdzie mu znaleźć się właśnie w tej mniejszości – jest jednak zgoła inaczej:
Nierówni myślą że to źle Równym być
chcą ładnie pachnieć chcą być chudzi
chcą tyć
Centralny Wyrównywacz wskaże nam ich
i jeszcze dzisiaj założymy im:
równe buty równe zęby nos
równy w stronę baz produkcji krok
równą farbą wyrównamy ich
Pod względem budowy wiersz nie różni się od dotychczasowych – następuje po raz kolejny przemieszanie strof i wersów o regularnej długości z takimi, które nie dają się wpisać w konkretne ramy. Powtarzający się nieustannie epitet równy, będący tu słowem-kluczem, powoduje bardzo silną rytmizację utworu.
Równie zbiorowe doświadczenie zostaje opisane przez podmiot w wierszu zamykającym „Nowe sytuacje”. Sen staje się wreszcie nie tylko tłem, lecz tematem wiodącym: i zapadamy w gładki lunatyczny sen. Stylistycznie uwagę przyciąga barwna paronomazja lunatyczny luna-luna-luna- / lunapark oraz metafora tabletki na sen to komunia święta. Nie ma rymów, strofy są długie, a wiele wersów zaledwie jednowyrazowych:
lunatycy
lewitują
nierealnie
orbitują
lunatycy
lewitują
nierealnie
Podmiot liryczny, choć wyraźnie zaznacza, że to to to to tylko sen, to wydaje się w tych powtarzanych wielokrotnie słowach tak rozpaczliwy, jakby żałował, że posrebrzany lunapark nie jest rzeczywisty. On i jemu podobni somnambulicy uciekają w sen i ten zostaje tym razem, nie wiedzieć czemu, nieprzerwany:
my lunatycy – coraz więcej lunatyków
pośród nas
my lunatycy wyłączamy się z obiegu
na ten czas
(…)
somnambuliczni połykamy karmę
z księżycowych tac
i nikt nie pyta nas czy chcemy bo nikt
już nie budzi nas
Tym nierealnym snem na Księżycu Ciechowski kończy „Nowe sytuacje” , składające się na jedną, choć przy tym pełną czasowych i przestrzennych luk opowieść. Trzy utwory, który miały wejść w skład albumu, zostały zatrzymane przez cenzurę: „Lawa”, „Zawroty głowy” i „Republika”. W dziewięciu, które trafiły na krążek, Ciechowski rozpostarł oniryczną osnowę. Sen jest motywem najczęściej w kolejnych utworach. Podmiot liryczny zdaje się wręcz preferować sen ponad totalitarną rzeczywistość: tabletki na sen to komunia święta („My Lunatycy”). Ucieczka do świata snu staje się dla osoby mówiącej wytchnieniem, albowiem rzeczywistość totalitarnego porządku nie pozwala na życie, jakie chciałoby się wieść: omamy mamy więcej nic („Halucynacje”) – Ciechowski używa tu błyskotliwego anakoluta. Wolność jednostki, dotykana najbardziej bezpośrednio w „Znaku równości” i „Będzie Plan”, jest istotną osią tekstów z debiutanckiego albumu Republiki. Człowiek żyjący w onirycznym, wykreowanym przez Ciechowskiego świecie, jest bezradny wobec systemu, wobec świata, w którym przyszło mu żyć. Podmiot liryczny nieustannie znajduje się na granicy, czy to jawy i snu, czy też podniecenia i bólu, które mieszają się w „Prądzie” i „Śmierci w bikini” – za Erosem w „Nowych sytuacjach” bez przerwy podąża Tanatos.
Obywatel z niewypowiedzianym manifestem
Na podstawie samych „Nowych sytuacji”, ale także w oparciu o jego późniejszą twórczość, można zrekonstruować spójny program poetycki, który choć przez samego autora nigdy nie stworzony, wyraźnie manifestuje się przez jego twórczość i pozwala odnieść go do konkretnych literackich przykładów.
Za fundament twórczości Ciechowskiego należy uznać redukcję środków językowych (rozwiń), która ma na celu ukazać niedoskonałość rzeczywistości. Stałą cechą utworów wokalisty Republiki są także stałe zasoby poetyckich motywów, ujęć i konceptów. W kolejnych piosenkach powracają elementy groteskowe, takie jak chociażby dehumanizacja, automatyzacja, świat jako labirynt, czy też ogólnie odczuwalna abstrakcyjność świata, w którym żyje podmiot liryczny. Piosenki budowane są z kilkunastu, a niekiedy zaledwie kilku, zapętlanych, powtarzanych fraz. Owe powtórzenia nadają wierszom – często przecież wolnym – rytm i rym.
Szorstkie, niewyrafinowane, niezwykle rytmiczne melodie potęgują przekaz i klimat opresji, bezradności, a także mechanizacji życia. Na nic zdałaby się sama muzyka, gdyby nie waga, którą Ciechowski przywiązywał do tekstów. Siła metafor miała stanowić formę intelektualnej gry, rodzić napięcia poznawcze na linii nadawcy-odbiorcy, o czym pisał na łamach Przekroju Paweł Dunin-Wąsowicz. Takie podejście do poezji kojarzy się automatycznie z Bohdanem Zadurą i jego programowym tekstem „Daj mu tam, gdzie go nie ma, czyli języki obce poezji”. Bliżej poetów brulionowych, a zwłaszcza Marcina Świetlickiego stawiają Ciechowskiego, moim zdaniem, pozostałe cechy jego twórczości: poruszanie tematu samotności, relacji z kobietami, pozorność działania podmiotu lirycznego, demoniczność świata, a przede wszystkim oszczędność językowa i brak dbałości o formalną stronę utworów. Rytmizacja wielu tekstów z „Nowych sytuacji” budzi skojarzenia także
z wczesnymi dziełami twórców Awangardy Krakowskiej, zwłaszcza Peipera i Przybosia. W obliczu tych zestawień, wykonanych absolutnie nie na siłę i nie bez powodu, ale w pierwszej kolejności przez wzgląd na samą twórczość Ciechowskiego – wierzę, że wyświechtany nieco zwrot „poeci polskiego rocka”, przynajmniej w przypadku samego Grzegorza Ciechowskiego, nie jest nadużyciem, lecz jedynie oddaniem właściwego stanu rzeczy.