2 lutego w Krakowie miało miejsce nietuzinkowe wydarzenie. Do Klubu Studio zawitali Ivar Bjørnson oraz Einar Selvik. Obaj rozpoznawalni jako liderzy dwóch charyzmatycznych zespołów – Enslaved oraz Wardruna. Panowie wyruszyli w krótką trasę po Europie poświęconą muzyce nagranej w ramach projektów Skuggsjá oraz Hugsjá. Wspólnie z Ivarem i Einarem na scenie pojawili się Iver Sandøy (perkusja, drugi wokal), Håkon Vinje (klawisze) oraz Silje Solberg (skrzypce Hardanger). Przypomnijmy, że Skuggsjá powstała na “zamówienie” norweskiego rządu z okazji 100-lecia konstytucji. W wolnym tłumaczeniu słowo to oznacza lustro, odbicie. Sam materiał dał wiele do myślenia w kwestii rozumienia tożsamości, potrzeby identyfikacji kulturowej, a także sposobu interpretacji skomplikowanych więzi opartych na tradycji. Koncert stał się dowodem na to, jak bardzo potrzeba pięknych opowieści i jak bardzo brakuje osób, które w sposób unikalny przekażą prawdy oparte na dawno zapomnianych wartościach, choćby nawet oparte były na legendach i podaniach. Zarówno Einar, jak i Ivar snuli historie o czasach, w których odważni ludzie z nadzieją odkrywali nowe lądy w poszukiwaniu lepszego życia, wzywając na pomoc opiekuńczą naturę i jej siły sprawcze.
Z całą pewnością kulminacyjnymi momentami były się wykonania utworów z repertuaru Enslaved i Wardruny. A zatem przede wszystkim akustyczna wersja Fehu, doskonale znanego z popularnego serialu “Wikingowie”. Runa ta w mitologii ludów germańskich i skandynawskich oznacza dobrobyt i bogactwo. W tekście została przyrównana do węża karmionego i pielęgnowanego na łonie rodziny. Bliskie fanom Enslaved Return To Yggdrasil – opowieść o tym, jak ważne są tradycyjne obrządki – zostało przetłumaczone na potrzeby trasy na język norweski (Heim til Yggdrasil). Z kolei, rozpoznawalne Helvegen wraz z Um heilage fjell odnoszą się do śmierci i obrządków pogrzebowych. Jak to ujął Einar, rytuał przejścia związany z żałobą i bólem po stracie bliskich był ważnym etapem w życiu społeczności. Modlitwa za bezpieczną podróż do świata bogów, a także cześć oddawana przodkom, była obowiązkiem. Publiczność została uraczona bisem – krakowskie studio przepełniło się dźwiękami Voluspá. Tym, którym pozostał niedosyt po tak obfitej uczcie muzycznej, pozostaje oczekiwać na nadchodzące w listopadzie koncerty Wardruny.
Zuzanna Gregorczuk