Grupa OMD świętuje w tym roku 40-lecie istnienia, choć właściwie w lutym 40. urodziny obchodzi ich debiutancka płyta Orchestral Manoeuvres In The Dark. Nie powinno zatem dziwić, że na koncertach prezentuje głównie materiał z pierwszej połowy lat 80. Inna sprawa, że takie płyty, jak Organisation (1980), Architecture & Morality (1981) czy Junk Culture (1984) weszły na stałe do kanonu synthpopu. Skoro jubileusz, to na koncercie grupa powinna zaprezentować się w pełnym – niemal oryginalnym – składzie. Na scenie warszawskiej Progresji pojawił się zatem kwartet: Andy McCluskey (wokal, bas), Paul Humphreys (klawisze, wokal), Martin Cooper (klawisze, saksofon) oraz Stuart Kershaw (perkusja od 2015). Brytyjczycy są w świetnej formie, przede wszystkim lider grupy – Andy McCluskey – który szaleje na scenie jak nastolatek, wymachując rękoma niczym wiatrak, tańcząc bądź biegając z gitarą czy też wybijając dłońmi rytm na swojej klatce piersiowej (i nie szczędzi wcale przy tym siły). W przeciwieństwie do poprzedniej wizyty OMD w Warszawie, dzięki żywej perkusji i drugim klawiszom udało się muzykom odtworzyć niemal pełne brzmienie znane z płyt, zatem jubileusz należy uznać za wyjątkowo udany, tym bardziej że publiczność bawiła naprawdę wybornie…
Marek J. Śmietański
PS. Dziękujemy agencji fource.pl za akredytację foto.