Geneza upadku
Dłoń na sercu, głowa na dłoniach
Światło już blaknie, nie może przebić się przez ciemność
Nic nie zostało do oparcia
Z wyjątkiem narastającego strachu, który nie był tego wart
Dłoń na piórze, pióro do kartki
Skupiam myśli, choć me słowa gasną
Pustka mnie pożera
Cienie zniszczonej nadziei splatają się podczas umierającej nocy
Łzy w oczach, oczy szeroko otwarte
Spoglądają na lustro
Twarz, którą widzę, wie wszystko
– słowa, które napisałem,
– listy niewysłane
…jedynie drogowskazy wytyczyły
Genezę upadku.