Trochę to dziwnie się poukładało, że 50-lecie istnienia Yes świętują jednocześnie na trasach koncertowych dwa różne zespoły z „Yes” w nazwie – Yes, w którym m.in. grają Steve Howe, Alan White i gościnnie Tony Kaye oraz ten, który przez długi czas krył się pod akronimem powstałym z nazwisk muzyków – ARW z Jonem Andersonem, Trevorem Rabinem i Rickiem Wakemanem. Od roku zaczęli korzystać z nazwy Yes i tak oto powstało „Yes feat. ARW”. Trzeba przyznać, że management i prawnicy Jona Andersona są bardzo skuteczni, gdyż przed samym rozpoczęciem tournée pod charakterystycznym, kanciastym logo Yes, pojawiło się znane od 45 lat, pisane zygzakami, „deanowskie” logo. A sama jubileuszowa trasa rozpoczęła się 3 czerwca w Warszawie, w amfiteatrze w Parku im. gen. Józefa Sowińskiego… Czytaj dalej
Na scenie, przy akompaniamencie symfonicznych dźwięków i burzy oklasków, najpierw pojawili się muzycy sekcji rytmicznej, czyli grający na perkusji Lou Molino oraz na gitarze basowej i śpiewający w chórkach Iain Hornal. Trzeba tu zaznaczyć, że owo śpiewanie było na naprawdę wysokim poziomie. Ale oczywiście największe brawa publiczności pojawiły się, kiedy z jednej strony na scenę wyszedł Trevor Rabin, zaś od drugiej strony, jak zwykle w pelerynie do samej ziemi, Rick Wakeman, który, zanim stanął za swoją baterią instrumentów klawiszowych, serdecznie uściskał się z Trevorem.
Wszystko zaczęło się od instrumentalnego intro, które najprawdopodobniej pochodzi z nowej płyty Yes feat. ARW, zapowiadanej po zakończeniu trasy koncertowej. Muzyka szybko jednak zamieniła się w dobrze znany utwór Cinema, pod koniec którego na scenę wbiegł Jon Anderson, witając się z publicznością swymi charakterystycznymi gestami i wzbudzając burzę braw. Na szczęście gromkie brawa, to były jedyne burze towarzyszące spektaklowi w parku Sowińskiego, chociaż wcześniej, podczas spotkania zespołu z tymi, którzy wykupili specjalne wejściówki, nad amfiteatrem przeszła krótka, ale obfita deszczem, burza. Niestety w ramach spotkania nie pojawił się Trevor Rabin, który tego dnia, jeszcze trochę chory, nie był w pełni sił, co dało się to nieco odczuć podczas koncertu. Po Cinema, bez przerwy kolejny utwór, też duży przebój z płyty, nazywanej wśród fanów „Cyferkami” – Hold On. Wiadomo było, że na tym koncercie dużo usłyszymy z płyt, na których grał i śpiewał Trevor Rabin – oprócz dwóch otwierających, było i Changes, i Rhythm of Love i oczywiście Owner Of A Lonely Heart, brawurowo wykonany na finał podstawowego seta, w którym Rick Wakeman wyszedł zza swych klawiatur grając na syntezatorze gitarowym. Ale największe zaskoczenie zrobiła, po raz pierwszy zagrana na starym kontynencie, przepiękna ballada z albumu Talk – I Am Waiting. Między tymi utworami oczywiście nie zabrakło klasycznych kompozycji Yes z wcześniejszych płyt, z moim zdaniem zdecydowanie najlepiej zagranymi na tym koncercie South Side Of The Sky i Perpetual Change, a przede wszystkim Awaken, który potęgą i genialnością wykonania przyćmił całą resztę. Do historii przejdzie także inny klasyk Yes – And You And I. Jon Anderson, na samym początku, mimo że wykonywał go setki, a może nawet i tysiące razy, zapomniał słów i zaczął śpiewać w sobie tylko zrozumiałym języku. Zrobił to jednak z taką łatwością i radością (aż sam z uśmiechem złapał się za głowę), że będziemy to długo i sympatycznie wspominać. Na bis tylko jeden utwór, ale kolejny klasyk i jakże żywiołowo wykonany – Roundabout.
Na koniec mała łyżka dziegciu – uczciwie trzeba przyznać, że nagłośnienie koncertu w amfiteatrze do najlepszych nie należało, przez co moim numerem jeden koncertów Yes w Polsce nadal pozostaje ten z trasy symfonicznej z 2001 roku. Reasumując – koncert pod względem wykonania i repertuaru wspaniały, zdecydowanie godzien jubileuszu pięćdziesięciolecia istnienia zespołu. Zaś patrząc na samych muzyków, a zwłaszcza na blisko 74-letniego Jona Andersona, który naprawdę genialnie zaśpiewał i ku wielkiemu zaskoczeniu, nie tylko biegał po całej scenie, ale w finałowym Owner Of A Lonely Heart autentycznie zaczął skakać, śmiało można powiedzieć, że zespół przeżywa, o ile nie drugą, to zdecydowanie trzecią młodość i z wielką niecierpliwością wyglądamy premierowych utworów tego „drugiego” Yes.
Setlista: Cinema / Hold On / South Side Of The Sky / And You And I / Changes / Perpetual Change / I’ve Seen All Good People (z fragmentem Give Peace A Chance Johna Lennona) / Rhythm Of Love / I Am Waiting / Heart Of The Sunrise / Awaken / Owner Of A Lonely Heart (z fragmentem Sunshine Of Your Love zespołu Cream) / Roundabout (bis)
Tekst: Jerzy Kapała
Zdjęcia: Marek J. Śmietański
PS. Dziękujemy firmie Knock Out Productions za akredytację foto.