Po wycofaniu się z życia koncertowego z powodów zdrowotnych Marie Fredriksson, Per Gessle od dwóch lat koncertuje bez swojej partnerki, prezentując największe przeboje Roxette oraz wybrane piosenki z repertuaru solowego. Perowi na scenie towarzyszą doświadczeni muzycy Roxette – Christoffer Lundquist (gitara), Clarence Öfwerman (klawisze), Magnus Börjeson (bas) i Helena Josefsson (chórki) oraz Malin-My Wall (skrzypce), Andreas Dahlbäck (perkusja) i Ola Gustafsson (gitara, gitara hawajska). Projekt niespecjalnie odkrywczo nazwany Per Gessle’s Roxette to wypadkowa starego, dobrego Roxette i klasycznego amerykańskiego pop rocka. Umiejętnie zestawiona setlista, w której Per wymieszał pop-rockowe przeboje z popowymi balladami i kilkoma swoimi autorskimi piosenkami, zadowoliła większość publiczności zebranej w warszawskiej Stodole (niestety niezbyt licznie). Grupa zagrała aż 20 utworów, wśród których nie zabrakło takich hitów, jak The Look, Crash! Boom! Bang!, Spending My Time, It Must Have Been Love, The Big L., Fading Like a Flower (Every Time You Leave), How Do You Do!, Dangerous oraz w ramach bisów Joyride i Listen To Your Heart. Gdyby bardzo chcieć się przyczepić, to na upartego można by wskazać dwa braki – Sleeping In My Car oraz Wish I Could Fly. Warto podkreślić, że Helena Josefsson całkiem udanie zastępuje Marie, radząc sobie co najmniej zadowalająco z doskonale znanymi utworami, Pera na scenie roznosi energia, a cały zespół imponuje zgraniem i świetnie się bawi w trakcie występu.
Marek J. Śmietański
PS. Dziękujemy polskiemu oddziałowi firmy Live Nation za akredytację foto.