Glenn Hughes powrócił do Polski celebrując 50. rocznicę wydania płyty Burn Deep Purple. Sadząc po dużej frekwencji krakowski klub Studio, wypełniła nie tylko purpurowa brać. Koncert rozpoczął dynamicznie i porywająco utwór Stormbringer. Po nim przyszedł czas na utwory z płyty Burn: Might Just Take Your Life, Sail Away, You Fool No One. W trakcie ostatniego wybrzmiały cytaty z utworów The Mule i Lazy. Kolejne uderzenie to potężne i mocno osadzone w bluesie Mistreated. Przyszedł również czas na wspomnienie legendarnego gitarzysty Tommy’ego Bolina, z którym grupa Deep Purple nagrała płytę Come Taste The Band. Z tej płyty kolejno wybrzmiały Gettin’ Tighter oraz You Keep On Moving. Po burzliwej i długiej owacji na bis z żarem uderzyło tytułowe Burn.
Glenn – w doskonałej formie i świetnym zespołem w składzie: Soren Andersen (gitara), Bob Fridzema (instrumenty klawiszowe), Ash Sheehan (perkusja) – zagrał jeden z najlepszych koncertów, jakie ostatnio widziałem. Kluczem wydaje się być fakt, że wykonał utwory tylko z okresu, gdy sam był członkiem grupy Deep Purple. Zagrał z radością to, co najlepiej czuje, bez obciążenia i na własnych zasadach. Takie koncerty uszczęśliwią nie tylko wszystkie odcienie purpurowej braci.
Jacek Raciborski
PS. Fotorelacja przygotowana dzięki uprzejmości Winiary Bookings.